wtorek, 6 września 2011

Odszkodowanie za impreze.

Poszkodowani oraz spadkobiercy ofiar pożaru, który wybuchł w trakcie koncertu zespołu Great White, otrzymają milionowe odszkodowania.
Przypomnijmy, że w 2003 roku podczas występu hardrockowej formacji Great White w klubie Station na Rhode Island wybuchł pożar. W płomieniach lub w wyniku poparzeń zginęło 100 osób. Kolejne 300 odniosło obrażenia.



nieruchomości rzeszów





W minionym tygodniu doszło do ugody pomiędzy uczestnikami koncertu, a pozwanymi reprezentującymi m.in. klub Station i organizatorów koncertu. 65 pozwanych zgodziło się zapłacić w sumie 176 milionów dolarów odszkodowania grupie 306 powodów. W przypadku braku ugody doszłoby do kosztownego procesu.


Sędzia Ronald R. Lagueux, który nadzorował ugodę, zaakceptował - po zbadaniu dokumentacji dotyczącej poparzeń odniesionych przez ofiary - podział pieniędzy pomiędzy poszkodowanych, którzy przeżyli tragedię.
To jednak nie koniec sprawy. Teraz sędzia zajmie się kwestią wypłaty pieniędzy spadkobiercom ofiar pożaru.
W 2008 roku muzycy zespołu Great White zgodzili się zapłacić milion dolarów rodzinom osób, które poniosły śmierć na koncercie.
źródło: muzyka.interia.pl
POLECANE:

Odszkodowanie dla karpia

Ryba też człowiek


Najwyższy czas otoczyć ocalałe karpie opieką psychologów i zacząć wypłacać im odszkodowania za wieki prześladowań.

Przed świętami, jak co roku, uaktywnili się obrońcy praw karpi. Do mediów masowo napływają zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez pracowników hipermarketów. Podobno ryby tłoczą się tam w ciasnych zbiornikach, przez co popadają w depresję. W dodatku sprzedawane są w foliowych siatkach z niedostateczną ilością wody. Zanim trafią do wanny, będą odczuwały transportowy dyskomfort.

Pobyt w wannie również jest karpiom niemiły. Nie dość, że przez dwa dni pływają w niezmienianej wodzie, to jeszcze muszą sobie radzić z przeczuciem nadchodzącej śmierci. Wprawdzie fizyczny ból trwa tyle, ile uderzenie tłuczkiem, ale później następuje barbarzyński rytuał patroszenia i smażenia na patelni, który nieżywym już rybom odbiera godność osobistą. Nic dziwnego, że ludzie czuli na karpią krzywdę coraz częściej decydują się na zakup filetów. Pozwala im to uniknąć przykrego widoku, a przy okazji znacznie skraca czas przygotowania potrawy.


nieruchomości rzeszów


Pozostaje pytanie, czy filet to nie ryba. Ta sama, która wcześniej połknęła zarzucony przez wędkarza ostry hak, następnie dramatycznie poruszała skrzelami, leżąc w trawie, i ledwie zipała podczas transportu do przetwórni, gdzie sadyści w białych fartuchach zrobili z niej filety. Albo ofiara morskich rybaków, która z podobnymi do siebie bezbronnymi istotami tłoczyła się w sieci, zanim pozbawiono ją ości i osobowości.

Pora skończyć z hipokryzją i zrezygnować z kupowania nie tylko żywych ryb, ale i filetów. Najwyższy czas otoczyć ocalałe karpie opieką psychologów i zacząć wypłacać im odszkodowania za wieki prześladowań. Przyda się też publiczny rachunek sumienia zakończony spaleniem płócien Maneta czy Goyi, na których ryby są przedstawione jako składnik martwej natury. Wreszcie należy wytoczyć proces niejakiemu Jezusowi z Nazaretu, który wprawdzie uczynił z ryby symbol chrześcijaństwa, ale rozmnażał te stworzenia bez ich wyraźnej wiedzy i zgody. Tylko po to, by nakarmić tłumy.

źródło: wprost.pl

czwartek, 17 marca 2011

Co robimy jak dostajemy za niskie odszkodowanie

Komu należy się odszkodowanie z OC?
Przypadek komunikacyjny:
- bezwzględnie każdemu pasażerowi!

Mistrz Marian wędrował swoim wózkiem jako pasażer, kierowcą był ziom dżentelmena Mariana, który zapodział mistrzostwo nad pojazdem i zdzielił w drzewo. Panu Marianowi jako poszkodowanemu w tym wypadku należy się zabezpieczenie z OC pojazdu, mimo, że sam jest właścicielem tego wehikułu. Koledze, który siedział za kierownicą nie należy się odszkodowanie, bowiem był rozumiany za sprawcę tego zdarzenia.

- każdym uczestnikom wypadku, oprócz sprawcy wydarzenia,

Wóz dżentelmena Eugeniusza, który wędrował wraz z parą pasażerów, podczas manewru przewidywania zderzył się czołowo z pojazdem prawidłowo ruszającym się swoim torem czynu. W wyniku sytuacje wszyscy uczestnicy wypadku doznali skaleczeń, każdy z nich ma prawo do zabezpieczenia z Towarzystwa Aktuarialnego, gdzie mistrz Eugeniusz posiadał polisę OC, za wyjątkiem sprawcy tego incydenty – pana Eugeniusza

- po porażce fachowcy najbliższej, nie istniejącej sprawcą wypadku, zadowolenie może zostawać nadane rodzinie, którą potrafilibyśmy definiować używając następnych kryteriów: powiązanie, małżeństwo, przysposobienie, powinowactwo, rodzina przejściowa i zostawanie we stowarzyszonym gospodarstwie domowym

Wozem osobistym podniecały się trzy młode grupa, kierujący na skutek nadmiernej prędkości zawieruszył panowanie nad pojazdem, zjechał na pobocze i przypieprzył w drewno. Śmierć na miejscu poniosła całkowita trójka uczestników. Jeden z pasażerów był zaręczony, drugi był żonaty. Zadowolenie w tym wypadku może być asygnowane najbliższej rodzinie w tym również niebogi jednego ze poległych jak również teściom pozostałego.

Komu należy się zabezpieczenie z OC gospodarstwa wsiowego?

- zabezpieczenie przysługuje wszelakiej jednostce, za wyjątkiem szefa gospodarstwa, która doznała szkody w połączeniu z mieniem przez farmera gospodarstwa rolnego.

Białogłowa listonosz wstąpiła na obszar posesji w celu zostania paczki pocztowej. Pozostała pogryziona przez psa przystającego do gospodarza. Poszkodowanej należy się odszkodowanie za poniesione krzywdy.

Mistrz Zdzisław był zaproszony przez mistrza Marka – właściciela gospodarstwa, o pomoc. Podczas wstępowania po drabinie złamał się szczebel, pan Zdzisław rozbił nogę, czyli doznał krzywdy osobistej i ma uprawnienie do odszkodowania z OC gospodarstwa rolniczego.

Kto musi mieć obowiązkowo asekurowanie odpowiedzialności grzecznej (OC) - najlepsze przykłady:
- każdy posiadacz wozu maszynowego ( pojazd osobowy, ciężarowy, autokar, tramwaj, maszyna rolna, maszyna budowlana, motor itp.)
- gospodarstwo wiejskie powyżej 1 hektara
- lekarz prowadzący własną praktykę lekarską
- szpital

Z jakiego podpisu odszkodowanie?
- psota osobowa – uszczerbki wynikające z zranienia ciała, rozstroju zdrowia, osierocenia żywota, wkroczenie różnorakich towarów osobistych człowieka,
- zadowolenie – jest to świadczenie pieniężne za doznane znoszenie cielesne i mentalne, pod obserwację bierze się m.in. doznane skrzywdzenia ciała, okres uzdrawiania, sposób przemierzania leczenia, czas rehabilitacji a także dalsze ochrony wypadku w przyszłości,
- wydatki kurowania – wydatki scalone z: uzdrawianiem i rehabilitacją, bacznością sprawowaną przez specjaliści wycieracie w sezonie leczenia i rehabilitacji, kuratelą medyczną, przewozem poszkodowanego i jego bliźnich do ośrodków lekarskich, preparowaniami do tworzenia nowatorskiego zawodu(nauka, biegi, szkolenia, zakup informatorów itd.)
- utracone przychody: strata prowizji, cyrografu, niższe zyski
- uszkodzone istocie podczas przypadku (okulary, telefon komórkowy, odzienia itp.)

Ile posiada się czasu na zgłoszenie straty?
- 3 lata – w wypadku, gdy żaden z poszkodowanych nie spędził w szpitalu więcej niż 7dni(czasami zdarza się, że szkoda jest powyżej 7dni, jednakże z rozmaitych pobudek np. niedobór obszaru w szpitalu pacjent żwawiej jest odprawiany do budynku) od dnia wypadku – sprawca popełnił prześcignięcie, a nie przewinienie
- 20 lat – jeżeli do zdarzenia dotarło po dacie 10.08.1997r., a którykolwiek z poszkodowanych spędził w szpitalu więcej niż 7dni od dnia wypadku (powiadomiona prokuratura) wówczas sytuacja jest przewinieniem, kwestia uległa zakończona sądem dla sprawcy przypadku
- 20 lat – gdy sprawca wypadku umarł, a wypadek posiadał obszary po 10.08.1997r.
- do 20 roku trwania, dla poszkodowanych dzieci w wypadku, bez aspektu na dozę dni przebytych w szpitalu
- 3 lata – w wypadku, gdy sprawca zdarzenia jest nieznakomity ( kwota przebytych dni w szpitalu nie ma znaczenia)

A co jeżeli sprawca nie miał OC albo odskoczył z obszaru przypadku?
- zabezpieczenie pozostanie spieniężone z Aktuarialnego Funduszu Gwarancyjnego

A co z wypadkiem podczas roboty?
Aby incydent pozostał uznany za przypadek przy roboty potrzebne jest jednoczesne spełnienie czterech warunków: - nagłość wydarzenia - aprobuje się, że wydarzenie jest gwałtowne, jeśli nie żyje ono dawniej aniżeli wynosi czas jednej zmiany roboczej,
- podstawa zewnętrzna - występuje wtedy, gdy incydent wydarzył się w wyniku operowania faktorów powierzchownych, nie związanych z systemem poszkodowanego,
- sprowadzenie siniaku lub śmierci - pretensyj jest to uszkodzenie siatek organizmu albo organów człowieka wskutek operowania faktora zewnętrznego (np. chemicznego, maszynowego, termicznego, elektrycznego, emitowania jonizującego, boiska elektrycznego lub magnetycznego). Obraz lub śmierć oświadcza (potwierdza) lekarz,
- związek z produkcją - przypadek ma związek z posadą, jeżeli robotnik ustąpił mu podczas lub w połączeniu z tworzeniem prozaicznych czynności, albo posłań przełożonych. Incydent ma stosunek z robotą także wtedy, gdy poszkodowany działa w biznesie pracodawcy nawet bez rozkazania, albo pozostaje w dyspozycji pracodawcy w alei pomiędzy rezydencją pracodawcy, a miejscem robienia przymusów wynikających ze porównaniu przedsiębiorstwa.

Co to jest wypadek traktowany na tożsami z incydentem przy firmie?
Wypadkiem zrównanym z incydentem przy przedsiębiorstwie w zakresie upoważnień do zaświadczań jest zdarzenie, w skutku, jakiego robotnik był poszkodowany:
- w czasie trwania wycieczki urzędowej w okolicznościach różnorakich aniżeli ustalone w definicji wypadku przy roboty, chyba że wypadek sprowadzony pozostał zachowaniem robotnika, które nie przechowywało w związku z robieniem przekazanych mu posłannictw,
- podczas wykłady w zakresie zwykłej samoobrony,
- przy narzędziu zajęć mianowanych przez odpracowujące w zakładzie przedsiębiorstwa organizacje federalne.
Jednocześnie muszą być spełnione pozostałe warunki potwierdzania wypadku za przypadek przy przedsiębiorstwa, mianowicie nagłość sytuacje, pobudka powierzchowna jak również pretensyj albo śmierć.

Kiedy jest mowa o przyczynieniu poszkodowanego do przypadku?
- deficyt zapiętych pasków bezpieczeństwa
- świadoma jazda z nierzeczowym kierowcą
- deficyt hełmu podczas jazdy napędem

Czy sprawca wypadku nigdy nie otrzymuje zabezpieczenia?
- małoletni poniżej 13 roku żywota (art. 426 k.c)
- osobowość, która znajdzie się w stanie wykluczającym świadome albo luźne decyzji i sylabizowanie woli( art. 425 k.c)
Osoby, o jakich mowa powyżej nie mogą ponosić winy, czyli ich winogrona nie może być jedyną podstawą powstania szkody. Ludzi te przyjmą nieruchomości rzeszów, lecz ulegnie ono umorzeniu (przyczynienie)

Jak dochodzić swoich praw?

Musimy pamiętać, że jeżeli egzystujemy osobowość poszkodowaną, bez względu na okoliczności wypadku, zawołajmy na rejon zdarzenia policję. Adnotacja służbowa, którą sporządzą policjanci po wypadku, jest wymaganym elementem ubiegania się w przyszłości o jakiekolwiek świadczenia. Następnie ma się do wariantu dwie szosy. Potrafilibyśmy sami dochodzić swoich praw zgłaszając szkodę w Towarzystwie Ubezpieczeniowym gdzie sprawca miał polisę OC, jednak moglibyśmy być niemalże pewni, że uszczerbek ustalony przez doktora orzecznika z TU jak również wypłacone odszkodowanie będzie silnie odbiegało w stosunku do prawdziwie poniesionej krzywdy, a sam poszkodowany zagubiony w polskim prawie kompensacyjnym (dla większości jest to sytuacja, z jaką spotkają się pierwszy raz w żywocie) nigdy nie dowie się która praktycznie suma mu się przystawała. Za „Polską Gazetą Krakowską” „

Obrabiają klientami, nie wypłacają na czas odszkodowania czy zaniżają jego cena - to największe grzechy polskich członkostw ubezpieczeniowych. Ilość skarg wiedzionych do wyraziciela asekurowanych rośnie lawinowo. W przeszłym roku było ich już 7631…”

Drugą trasą jest polecenie prawa Kancelarii Kompensacyjnej, która reprezentuje poszkodowanego przed Towarzystwem Aktuarialnym, Funduszem, Zakładem Przedsiębiorstwa etc. Firma taka posiada niepodległych medyków orzeczników, mecenasów likwidujących straty oraz kancelarię jurydyczną reprezentującą nabywcy na bieżni prawnej w razie wystąpienia takiej konieczności. Osobowość poszkodowana nie gubi czasu, ani nerwów na starcia z TU i ma rękojmię, że dostane świadczenia nie będą zaniżone, z zasady jest to suma nawet kilkakrotnie wyższa aniżeli osiągałby poszkodowany starając się sam bez pomocy profesjonalistów.

niedziela, 14 marca 2010

Obniżanie wypłat odszkodowań z polisy autocasco

Jako wprowadzenie niech służy ten post z pewnego forum:
,, Witam,
Piszę w dość nietypowej sprawie:
W polisie zawartej dnia 08.01.2010 suma ubezpieczenia (wartość samochodu) określona przez przedstawiciela TU wyniosła 9 000 zł, dnia 08.02.2010 miałem kolizję z mojej winy, poszkodowanemu wypłacono odszkodowanie z mojego OC bez problemu, schodki zaczęły się przy przyznaniu odszkodowania z AC. Określono szkodę całkowitą ponieważ Wg TU koszt naprawy przekroczył 297% wartości pojazdu, wartość samochodu na dzień szkody wyniosła 4 400 zł (w przeciągu miesiąca zmalała o ok. 51 %? Nieprawdopodobne!), wartość pozostałości określono na 11 000 zł (jakim cudem?) wobec czego przyznano odszkodowanie - 3 300 zł.
Domyślam się, że mogli po prostu wpisać za dużo jedno zero, ale moim zdaniem takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w przypadku poważnych spraw jakimi są te dot. przyznawania odszkodowania. Ale to można wybaczyć, Beznadziejnym faktem jest zaniżona wartość pojazdu.
W związku z tym piszę odwołanie o ponowne rozpatrzenie sprawy przez Zarząd xxxxxx,,
źródło:odzyskaj.info
Taki problem spotyka wielu ubezpieczonych.Po 2-3 miesiącach ich samochód potrafi stracić na wartości ok 50 %.Podczas gdy podatkowa stawka amortyzacji wynosi 20%.


nieruchomości rzeszów


Doszło do wypadku i mamy problem ubezpieczyciel wypłaca nam połowę wartości polisy.Przeważnie uzasadnia to tym że agent się i dokonał za wysokiej wyceny wartości naszego pojazdu.Ubezpieczyciel zwróci nam też nadpłatę składki.


Dlaczego agenci zawyżają wartość samochodu przy zawieraniu umowy ubezpieczenia? Odpowiedź jest prosta- dla większej prowizji.Ubezpieczony zazwyczaj nie reaguje bo myśli że w razie szkody otrzyma kwotę z polisy.Uważa ze zrobił dobry interes.Tymczasem kwota na polisie oznacza że zakład ubezpieczeń zapłaci odszkodowanie DO tej kwoty.Rozczarowanie przychodzi podczas procesu likwidacji szkody.
Nasuwa się jeszcze jedno pytanie.Która wycena jest wyceną błędną.Rozumie tolerancje błędu o 5,10,15 % ale 100% - to coś tu nie gra.Agent zawyżając wartość naszego samochodu robi to dla swojej większej prowizji.Tak więc wprowadza nas w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowej jaka jest prowizja.Myślę że popełnia przestępstwo oszustwa
Art. 286. § 1
Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Dajcie znać o takich przypadkach
źródło: odszkodowania24.bblog.pl

środa, 10 marca 2010

Uszkodziłeś samochód na dziurze w drodze? - ubiegaj się o odszkodowanie

Jeżeli uszkodziłeś samochód na ulicy pełnej wyrw, możesz zażądać odszkodowania od urzędu miasta lub gminy. Samorządy są ubezpieczone na takie wypadki, ale się tym nie chwalą. Dlatego niewielu jak dotąd kierowców otrzymało pieniądze za zniszczenia aut powstałe z winy zarządcy drogi.
Urząd Miasta w Białej Podlaskiej wypłacił w ubiegłym roku kilku kierowcom odszkodowania za naprawę samochodów uszkodzonych na dziurawych ulicach. Były to różne kwoty: 200, 300 zł, ale i wyższe, 600-700 zł. W tym roku, jak informuje Ranata Szwed, dyrektor gabinetu prezydenta miasta, wpłynął jeden wniosek.
Ubytki w nawierzchni ulic są w tej chwili tak duże, że miasto na łatanie dziur po zimie wyda 1 mln 246 tys. zł, czyli wszystko, co przeznaczyło na naprawy w tym roku. Remonty wykona bialskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych. Ponadto na alei Jana Pawła II, od Francuskiej do Janowskiej, będzie położony nowy dywanik. Zanim jednak dziury znikną, samochody narażone będą na uszkodzenia i zniszczenia.
Jeśli już do tego dojdzie, o zwrot pieniędzy za naprawę można wystąpić do urzędu. Renata Szwed radzi, aby od razu po takim zdarzeniu wezwać na miejsce policję lub straż miejską w celu sporządzenia protokołu, którego kopię dobrze jest dołączyć, obok rachunku z warsztatu, do wniosku składanego w Urzędzie Miasta. Wskazane jest też wykonanie zdjęcia ubytku w jezdni oraz całej drogi, by było wiadomo, o którą ulicę chodzi. No i spisanie zeznań świadków, jeżeli tacy są. – Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie ulice w mieście są zarządzane przez miasto. Niektóre należą do spółdzielni mieszkaniowych. Jeżeli droga znajduje się w remoncie, współodpowiedzialność ponosi wykonawca robót – zaznacza Szwed. Trzyletnia polisa wykupiona w 2007 roku kosztowała miasto 510 tys. zł. Obejmuje także ubezpieczenie od kradzieży, włamań, wypadków losowych, również tych w szkołach i placówkach kultury.
Polisę drogową wykupuje także powiat bialski. I podobnie jak w przypadku miasta, kierowcy rzadko zwracają się o wypłatę odszkodowania. – To są pojedyncze przypadki. Staramy się temu zapobiegać, oznakowując niebezpieczne miejsca. Ale zdarzają się różne nieprzewidziane okoliczności, na przykład pojawiają się wyrwy spowodowane podmyciem jezdni po ulewie. Mamy to ubezpieczenie na wszelki wypadek – mówi Krystyna Beń, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Białej Podlaskiej.
W powiecie bialskim jest przeszło tysiąc dwieście kilometrów dróg. Większość będzie wymagała po zimie solidnego remontu. W budżecie zapisano około miliona zł na bieżące utrzymanie całoroczne, z czego na same doraźne naprawy można przeznaczyć zaledwie 500-600 tys. zł. To tyle co nic. Na dodatek łatanie dziur rozpocznie się dopiero w kwietniu. Kierowcy muszą się więc uzbroić w cierpliwość. Najbardziej zniszczone są drogi: Biała Podlaska-Piszczac, Cicibór-Leśna Podlaska, Ortel-Studzianka-Łomazy, Dubów-Dokudów.
W powiecie łosickim zabrakło kasy na zimowe utrzymanie dróg i Zarząd Dróg Powiatowych wystąpił do starosty o dodatkowe 150 tys. zł. – Na remonty potrzeba będzie dużo więcej pieniędzy niż w poprzednich latach, i mam nadzieję, że uda nam się je uzyskać z oszczędności po przetargach na zaplanowane inwestycje – liczy Leszek Budrewicz, dyrektor ZDP w Łosicach.

nieruchomości rzeszów

Janusz Kobyliński, burmistrz miasta i gminy Łosice, pamięta tylko jeden przypadek wypłaty odszkodowania drogowego. Na ulicy Mickiewicza bus wjechał na wystającą studzienkę, którą po ulewie woda dookoła obmyła. – Był też wniosek od kierowcy, który postawił samochód przy znaku. Znak się przewrócił i porysował lakier. Stwierdziliśmy jednak, że zgodnie z przepisami pojazd powinien stać co najmniej 15 metrów dalej. Więc odszkodowanie nie należało się – wyjaśnia burmistrz. Jak ustaliliśmy, polisę ma także miasto Międzyrzec Podlaski.
Jarosław Przesław, dyrektor jednego z oddziałów firmy ubezpieczeniowej InterRisk, która często startuje w przetargach ogłaszanych przez miasta i gminy, przyznaje, że wysokość składki zależy w dużej mierze od ilości roszczeń wobec zarządcy dróg. To dlatego pewnie samorządy wolą nie informować mieszkańców o tym, że mogą występować o odszkodowania.
Stanisław Uściński, właściciel warsztatu samochodowego w Białej Podlaskiej: – Zalecam bardzo ostrożną jazdę, bo inaczej narazimy się na duży wydatek. Nawet jeśli ubytek w jezdni nie wydaje się duży na pierwszy rzut oka, to przecież nie wiemy, jak jest głęboki, szczególnie gdy przykrywa go woda. Najczęściej dochodzi do uszkodzenia miski olejowej, urwania wahacza, pęknięcia opony, zniszczenia felgi, zderzaka lub spojlera. Koszty naprawy mogą wynieść kilkaset złotych.
źródło:slowopodlasia.pl
POLECANE:
odszkodowania
odszkodowanie
odszkodowania1

niedziela, 7 marca 2010

Błąd medyczny - odszkodowanie

Coraz więcej pacjentów, którzy czują się ofiarami błędów lekarskich, oddaje sprawy do sądu. Najwyższe odszkodowania przekraczają milion złotych.
9-letni dziś Szymon nie chodzi, nie może siedzieć, je tylko zmiksowane posiłki, nie mówi, źle widzi i ma padaczkę. W trakcie trwającego sześć lat procesu sąd na podstawie ekspertyz biegłych stwierdził, że wszystko to jest następstwem błędów, jakich dopuścili się lekarze szpitala w Puławach, w którym chłopiec przyszedł na świat. Zamiast zastosować cesarskie cięcie, kilka dni wywoływali lekami poród naturalny. Ostatecznie, gdy chłopiec się urodził, nie oddychał i nie było akcji serca. Trzeba było go reanimować. Przeżył, ale jest kaleką.
W ubiegłym roku Sąd Apelacyjny w Lublinie podtrzymał wyrok sądu okręgowego i nakazał wypłacić rodzicom Szymona zadośćuczynienie w wysokości 600 tys. zł, 57 tys. odszkodowania wraz z odsetkami należnymi od początku procesu oraz rentę w wysokości 5,6 tys. złotych. W sumie - ponad milion złotych.
Odszkodowania idą w miliony
Na początku ubiegłego roku zapadł kolejny wyrok dotyczący szpitala w Puławach, również wydany przez lubelski sąd okręgowy. Przyznał on odszkodowanie rodzicom 6-letniej Martynki, która urodziła się z licznymi schorzeniami wywołanymi po błędzie przy porodzie. Dziewczynka miała porażenie mózgowe. Nie słyszała i nie widziała. Nie mogła siedzieć ani przełykać. Sąd uznał, że stan zdrowia dziecka spowodowany był tym, iż zamiast cesarskiego cięcia poród odbył się siłami natury. Stało się tak mimo zaleceń dyżurującej lekarz, która stwierdziła, że płód jest niedotleniony i należy natychmiast wykonać cesarskie cięcie. Kierowniczka dyżuru położniczo-ginekologicznego nie posłuchała. Sąd skazał ją na karę więzienia w zawieszeniu i roczny zakaz wykonywania zawodu.
Rodzice Martynki wytoczyli puławskiemu szpitalowi proces w lutym 2007 r. Żądali pół miliona odszkodowania i renty dla dziewczynki. W 2008 roku dziecko zmarło. W 2009 roku sąd okręgowy zasądził na ich rzecz 630 tys. zł odszkodowania.
Aż 2,4 mln zł i 6 tys. zł renty zażądali z kolei rodzice chłopca, który w trakcie rutynowego wycięcia migdałków w szpitalu w Poznaniu stracił zdrowie. W 2004 roku czteroletni Mateuszek po zabiegu stracił przytomność, przestało bić mu serce. Konieczna była reanimacja. W wyniku niedotlenienia mózgu dziecko nie mówi i nie chodzi. W grudniu ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał jednak wnioskowaną kwotę za "rażąco wygórowaną” i przyznał 750 tys. zł odszkodowania i 4,8 tys. zł miesięcznej renty.
Pozwów o odszkodowania za błędy lekarskie, powikłania po zabiegach itp. z roku na rok przybywa.
- Ale nie lawinowo, bo ciągle jeszcze boimy się sądów jak ognia – zaznacza Adam Sandauer, szef Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere”, które pomaga osobom poszkodowanym. – Szacujemy, że rocznie zdarza się w Polsce 20-30 tysięcy błędów i pomyłek lekarskich. Pozwów jest zaledwie około tysiąca. W dodatku bardzo często sprawy te są oddalane i umarzane, a kosztami procesu obciążany jest pacjent. Prawo jest tak skonstruowane, że to właśnie osoba poszkodowana ma udowodnić winę lekarza czy szpitala i nie może liczyć na żadną pomoc ze strony państwa.

Więcej spraw i odszkodowań

Dyrektorzy opolskich szpitali przyznają, że ich placówkom też zdarzają się przegrane procesy o odszkodowania. Wypłacają je firmy ubezpieczeniowe, bo szpitale mają obowiązek ubezpieczać się od odpowiedzialności cywilnej.



nieruchomości rzeszów




– W ostatnich latach odszkodowań w wysokości kilku czy kilkunastu tysięcy mieliśmy dwa, może trzy – mówi Marek Piskozub, dyrektor opolskiego Wojewódzkiego Centrum Medycznego. – W stosunku do wielkości placówki to bardzo niewiele. No i nie były to przypadki błędów lekarskich, ale sprawy związane z powikłaniami pozabiegowymi – tłumaczy.


Dr Julian Pakosz, z-ca dyr. Szpitala Wojewódzkiego w Opolu ds. lecznictwa, mówi w sumie o sześciu toczących się lub zakończonych już postępowaniach w ostatnich dwóch latach.
– Żaden z pozwów nie dotyczył błędów lekarskich – zapewnia. – Bywają natomiast niestety procesy związane z powikłaniami pozabiegowymi czy niezadowoleniem pacjentów z wyników leczenia. Ogromny postęp medycyny i coraz doskonalsza technologia powodują, że czasem od lekarzy oczekuje się cudu. Ale gdyby to było możliwe, to bylibyśmy nieśmiertelni. Tymczasem, mimo osiągnięć na wielu polach, długo jeszcze lekarze i medycyna stawać będą w sytuacjach, w których nie ma oczywistych rozwiązań.
Roszczenia pacjentów wobec Szpitala Wojewódzkiego sięgały w ostatnim czasie od kilkunastu do nawet ponad 200 tys. zł.
– Ale tak wysokich odszkodowań nasz ubezpieczyciel nie musiał jeszcze wypłacać – mówi dr Pakosz. – Zdarzyły się natomiast takie rzędu 20 tysięcy.
W jednym z tych przypadków pacjent cierpiący od lat na schorzenia ortopedyczne po kilkunastu operacjach w kilku różnych klinikach operowany był też w opolskim Szpitalu Wojewódzkim.
– Jego stan po operacji się poprawił, ale nie był zgodny z oczekiwaniami – wspomina dr Julian Pakosz. – Prawdopodobnie przed zabiegiem zbyt lakonicznie udzielono mu informacji na temat efektów i nadzieje były zbyt duże.
Najwyższe w historii odszkodowanie na Opolszczyźnie zapłacił kilka lat temu szpital ginekologiczno-położniczy w Opolu. Było to ponad 800 tys. zł. Na przełomie roku 2008 i 2009 w związku z inną sprawą musiał wypłacić kolejne 98 tys. Dyrektor Aleksandra Kozok wraca do tego niechętnie i nie chce mówić o szczegółach.
– Bo to dla nas sprawy przykre, nie tylko ze względów finansowych – mówi. – Jeśli coś takiego się zdarzy, a na szczęście zdarza się bardzo rzadko i większość z procesów jest przez sądy oddalana, to przeżywają to również pracownicy zespołu. Lekarz, położna czy pielęgniarka to zawody szczególnej odpowiedzialności i wykonują je ludzie z powołaniem. A powikłania czasem mają miejsce niezależnie od wiedzy i najlepszych chęci. Pacjenci czy ich rodziny mają natomiast prawo dochodzić zadośćuczynienia za poniesiony uszczerbek na zdrowiu czy odczucie cierpienia i to szanujemy.
Szpitalowi w Nysie większe sprawy się dotychczas nie zdarzyły, ale 3-4 razy do roku podpisywane są ugody z pacjentami skutkujące wypłacaniem kilku tysięcy złotych.
– Przy sprawach drobnych ubezpieczyciel wybiera taką formę, by nie brnąć w wieloletnie procesy – wyjaśnia Norbert Krajczy, dyrektor placówki. – Ale nawet tak niewielkie odszkodowania skutkują podniesieniem stawki za ubezpieczenie za rok następny.

Brak informacji to też błąd

– Ale wiele procesów rozstrzyganych jest na korzyść szpitali – podkreśla dr Julian Pakosz.
– W ubiegłym roku mieliśmy na przykład sprawę o 200 tysięcy odszkodowania – wspomina dyrektor. – Chodziło o przewlekle chorą pacjentkę, operowaliśmy ją w stanie zagrożenia życia. Sąd uznał, wspierając się opinią biegłych, że gdybyśmy tej interwencji nie podjęli, to pacjentka by nie przeżyła. Z przewlekłej choroby jednak dzięki temu zabiegowi nie wyszła i to było przyczyną pozwu.
Dyrektorzy szpitali, przedstawiciele Izby Lekarskiej i Okręgowego Sądu Lekarskiego twierdzą, że jedną z najczęstszych przyczyn skarg i pozwów jest brak odpowiedniej informacji udzielanej pacjentowi.
– Dla przykładu: jeśli usuwam ząb, to mój pacjent powinien być poinformowany, że przez około pół roku mogą się zdarzać drętwienia żuchwy czy zaburzenia krzepnięcia krwi – wyjaśnia dr Rafał Pędich, przewodniczący Okręgowego Sądu Lekarskiego w Opolu. – Jeśli się tak zdarzy, powinien się do mnie zgłosić. I ma to usłyszeć przed zabiegiem. Na konieczność podawania rzetelnej i pełnej informacji o ewentualnych konsekwencjach zabiegu czy terapii ciągle uczulamy lekarzy. Bo powikłania mogą się zdarzyć zawsze.
Nieinformowanie o nich też może się skończyć olbrzymim odszkodowaniem. Przykładem tego jest przypadek pani Teresy, emerytowanej nauczycielki z Warszawy. W 1989 roku przeszła ona w jednym z warszawskich szpitali badanie diagnostyczne. Użyto w nim dozwolonego jeszcze wtedy, ale przestarzałego i niosącego duże ryzyko preparatu. Pani Teresy nikt o tym ryzyku przed zabiegiem nie poinformował. A ten spowodował paraliż ciała od piersi w dół.



odszkodowania za wypadek przy pracy, odszkodowanie powypadkowe







Proces w tej sprawie trwał 16 lat! W finale sąd uznał, iż badanie przeprowadzono prawidłowo, ale nikt nie zapytał o zgodę na nie pacjentki. A powinien.


W związku z tym Ministerstwo Zdrowia, któremu ów szpital podlegał, musiało wypłacić poszkodowanej milion złotych renty i zadośćuczynienia za krzywdy i cierpienia oraz koszty rehabilitacji, lekarstw oraz diety. Bo brak informacji to też forma lekarskiego błędu.

Szpitale to łakomy kąsek

W opolskim sądzie lekarskim na bieżąco toczy się kilka spraw. W ubiegłym roku było ich około 30. Organ ten może ukarać winnego lekarza upomnieniem, a w skrajnych przypadkach odebraniem prawa wykonywania zawodu. Pacjenci, którzy czują się poszkodowani, korzystają też z procesów cywilnych. Lekarze podkreślają swoje dobre chęci, ale są pewni, że takie sprawy są i będą się zdarzać.



odszkodowania za wypadek przy pracy, odszkodowanie powypadkowe







– Choćby dlatego, że jest coraz więcej firm prawniczych, które specjalizują się w tego typu procesach – mówi Norbert Krajczy. – A służba zdrowia to łakomy kąsek dla tych, którzy chcieliby powalczyć o odszkodowanie...


Prof. Marian Zembala, znakomity polski kardiochirurg, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, opowiada:
– Trafił do nas kilka lat temu 72-latek z ciężkim pozawałowym u szkodzeniem serca. Był konsultowany w pięciu innych ośrodkach kardiochirurgii. Nie nadawał się do przeszczepu. Miał zaawansowaną miażdżycę, przeszedł chorobę nowotworową. Mimo to zdecydowaliśmy się przeprowadzić zabieg, który dawał mu 60 procent szans na przeżycie. Oczywiście konsultowaliśmy to z żoną. Pacjent był u nas trzy miesiące. Potem wyszedł, zaczął nawet chodzić. Ale jakiś czas potem, na skutek zrostów po guzie w jamie brzusznej, zmarł.
Po jego śmierci w Polsce zjawił się syn, który mieszkał w Niemczech, i oskarżył lekarzy o błąd w sztuce, żądając odszkodowania.
– Żona zmarłego przyznała, że syn nie bardzo interesował się ojcem w czasie choroby – mówi profesor. – Gdy ten zmarł, poszedł do sądów i gazet...
I dodaje: – Takie procesy mogą niestety sprawić, że niektórzy lekarze będą się obawiali podjąć zabiegów obarczonych dużym stopniem ryzyka. A przecież te zabiegi często kończą się sukcesem.

Byle nie popaść w rutynę

Dr Jerzy Jakubiszyn, laryngolog, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Opolu, zaznacza, że ewidentne błędy lekarskie – np. sławetne zaszywanie narzędzi, wacików czy chust w organizmie – to dziś margines. Może się natomiast zdarzyć zła diagnoza czy – gdy tempo pracy i stres jest duży – przeoczenie.
– Na przykład w przypadku urazów wielonarządowych, gdy lekarz skupia się na – wydaje się – najbardziej uszkodzonym organie. A po jakimś czasie okazuje się, że nie dostrzegł mało widocznego urazu któregoś z ważniejszych dla funkcji życiowych narządu – mówi. – Trzeba też pamiętać o tym, że nie ma dwóch identycznych pacjentów. Dlatego czasem nawet banalny zabieg może się okazać poważny.
Dr Jakubiszyn przestrzega też przed rutyną i zbyt pochopnym podejmowaniem decyzji. – Jeśli cztery na pięć objawów wskazuje na to, że należy postawić określoną diagnozę, to sprawdź ten piąty. On może zmienić wszystko. Dlatego lekarze, nawet ci najlepsi, tak często się konsultują.
I dodaje: – Ludzki organizm to nie automat. Każdy jest inny, towarzyszą mu inne uwarunkowania. A medycyna to nie klocki. I pewnie każdy lekarz z kilkunastoletnim doświadczeniem choć raz był w sytuacji, gdy miał wątpliwości co do stawianej diagnozy albo podejmował decyzje na granicy ryzyka. Mimo olbrzymiego postępu organizm ludzki i medycyna nadal są tajemnicą.
Czy da się uniknąć błędów lekarskich, złych diagnoz, powikłań i procesów? Nie – przyznają lekarze. Bo niektóre powikłania po prostu mogą się zdarzać przy konkretnych zabiegach czy formach terapii. Złych diagnoz natomiast można się starać unikać.
– Ale to często bywa sztuka wyboru między 2-3 równoważnymi metodami – stwierdza dr Julian Pakosz ze Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. – Którąś trzeba wybrać i nigdy nie ma całkowitej pewności, że ta, którą zastosujemy, okaże się najlepsza.
– Za to ewidentnych błędów można się ustrzec – dodaje. – To kwestia staranności i dobrej organizacji.
– Ważne jest, by nawet gdy posiadamy ogromną wiedzę medyczną i wiele lat doświadczenia, nie zapomnieć o pokorze – przestrzega prof. Marian Zembala.
źródło: nto.pl
POLECANE:
odszkodowanie

odszkodowania

sobota, 6 marca 2010

Dwoje licealistów domaga sie odszkodowania za krzyże w szkole

Dwoje licealistów z Wrocławia, którzy zaistnieli próbując doprowdzić do usunięcia krzyży w swojej szkole będzie się procesować z eurodeputowanym PiS Ryszardem Legutką. We wtorek złożyli pozew. Maturzyści domagają się przeprosin i 5 tys. zł odszkodowania na cele społeczne. Pomaga im Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Co tak ubodło członka redakcji antyklerykalnego portalu Racjonalista.pl. Zuzannę Niemier i Tomasza Chabinkę, że zamiast uczyć się do matury postanowili się procesować z byłym ministrem edukacji? - „Szczeniacka zadyma" zrobiona przez "rozpuszczonych smarkaczy, którzy czują się bezkarnie" – tymi słowami prof. Ryszard Legutko nazwał akcję uczniów z XIV LO we Wrocławiu.

nieruchomości rzeszów

W sprawę zaangażowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która wzięła stronę maturzystów. - Te słowa, zdaniem uczniów, naruszyły ich dobra osobiste - ocenił Maciej Bernatt z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Nie ma wątpliwości, że polityk zajmujący tak wysokie stanowisko powinien wyrażać swoje poglądy w taki sposób, aby nie dyskredytować działań młodych osób – dodał.
Z kolei pisarz i publicysta Bronisław Wildstein w rozmowie z Fronda.pl zamieszanie wywołane przez dwójkę młodych ludzi ocenił krótko: - Jestem zaskoczony, że rozwydrzonych gówniarzy nie można nazwać rozpuszczonymi smarkaczami. A do tego pomaga im organizacja szczycąca się ochroną praw człowieka. Tutaj występuje ograniczając wolność wypowiedzi i odbiera możliwość nazywania rzeczy po imieniu.
Uczniowie, rozochoceni orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. krzyży we włoskiej szkole, postanowili zdobyć sławę. Zażądali, żeby w ich szkole pozdejmować wizerunki ukrzyżowanego Jezusa. Ich postulat wywołał poruszenie w skali kraju. Skrajnie lewicowa "Gazeta Wyborcza" przedstawiała tych młodych ludzi jak bohaterów walki o wolność.
We wrocławskim liceum odbyła się w tej sprawie debata, w trakcie której uczniowie odcięli się od pomysłu swoich kolegów.
źródło: fronda.pl
POLECANE:
ODSZKODOWANIE

ODSZKODOWANIA