niedziela, 31 stycznia 2010

Odszkodowanie dla rolnika.

Sąd w Bordeaux nakazał firmie ubezpieczeniowej wypłacić odszkodowanie rolnikowi poszkodowanemu w wyniku używania środków chwastobójczych. To bezprecedensowy wyrok, który może mieć ogromne konsekwencje dla przemysłu chemicznego i francuskiej wsi.

nieruchomości rzeszów

Sąd uznał, iż rolnik stosując środki wyprodukowane przez jedną z firm amerykańskich odniósł poważne uszczerbki na zdrowiu. Decyzja sędziów wprowadza nową kategorię - choroby zawodowej rolników wywołanej stosowaniem szkodliwych dla człowieka herbicydów i pestycydów. Do tej pory firmy ubezpieczeniowy odmawiały wypłacania odszkodowań za straty na zdrowiu w takich przypadkach.
Jednocześnie przed sądem rozpoczął się kolejny proces, tym razem przeciwko producentowi oskarżonemu o "niewystarczające poinformowanie użytkownika o szkodliwości środków dla człowieka". Rolnik, ojciec dwojga dzieci, mimo sześciu lat intensywnego leczenia nie wrócił już do pełni sił.
źródło: finanse.wp.pl
POLECANE:
http://www.odszkodowania.8log.pl

sobota, 30 stycznia 2010

podatek a odszkodowania, odszkodowanie za podatek

1. określonych w prawie pracy odpraw i odszkodowań z tytułu skrócenia okresu wypowiedzenia umowy o pracę,
2. odpraw pieniężnych wypłacanych na podstawie przepisów o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn nie dotyczących pracowników,
3. odpraw i odszkodowań z tytułu skrócenia okresu wypowiedzenia funkcjonariuszom pozostającym w stosunku służbowym,
4. odszkodowań przyznanych na podstawie przepisów o zakazie konkurencji,
5. odszkodowań za szkody dotyczące składników majątku związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą,
6. odszkodowań za szkody dotyczące składników majątku związanych z prowadzeniem działów specjalnych produkcji rolnej, z których dochody są opodatkowane według skali, o której mowa w art. 27 ust. 1, lub na zasadach, otórych mowa w art. 30c,
7. odszkodowań wynikających z zawartych umów lub ugód innych niż ugody sądowe.

Z literalnego brzmienia powołanego przepisu jednoznacznie wynika, iż nie wszystkie odszkodowania otrzymywane przez osoby fizyczne są wolne od podatku dochodowego. Ze zwolnienia bowiem korzystają jedynie te odszkodowania, których prawo do otrzymania wynika wprost z przepisów ustawy lub aktów wykonawczych, z wyjątkiem wyłączenia ze zwolnienia wolą ustawodawcy. I tak stosownie do uregulowania zawartego w art. 21 ust. 1 pkt 3 lit. g) ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych z przedmiotowego zwolnienia wyłączone zostały odszkodowania wynikające z zawartych umów i ugód innych niż ugody sądowe.

Jednocześnie przepis art. 21 ust. 1 pkt 3b ww. ustawy stanowi, iż wolne od podatku są inne odszkodowania lub zadośćuczynienia otrzymane na podstawie wyroku lub ugody sądowej do wysokości określonej w tym wyroku lub ugodzie, z wyjątkiem odszkodowań lub zadośćuczynień:

1. otrzymanych w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą,
2. dotyczących korzyści, które podatnik mógłby osiągnąć gdyby mu szkody nie wyrządzono.

Nadmienić należy, iż regulacją powyżej wskazanego przepisu art. 21 ust. 1 pkt 3b ustawy zostały objęte przede wszystkim inne odszkodowania lub zadośćuczynienia niż te, których wysokość lub zasady ustalania wynikają wprost z przepisów prawa, jednakże dla zastosowania zwolnienia koniecznym jest aby to inne odszkodowanie otrzymane zostało na mocy wyroku lub ugody sądowej.

Analiza cytowanych powyżej przepisów wskazuje jednoznacznie, że ustawodawca wyłączył z katalogu zwolnień odszkodowania otrzymane na podstawie zawartej pomiędzy stronami umowy lub ugody pozasądowej. W rozpatrywanej sprawie źródłem wypłaty Wnioskodawczyni odszkodowania nie był przepis rangi ustawowej, ani wyrok czy ugoda sądowa, lecz zawarte między Wnioskodawczynią a przedsiębiorcą porozumienie. Zatem otrzymane odszkodowanie nie podlega zwolnieniu od podatku dochodowego od osób fizycznych na podstawie wyżej wskazanych przepisów.

--REKLAMA--
nieruchomości rzeszów
-----------------------

Ze względu na brak możliwości zakwalifikowania kwoty odszkodowania otrzymanej przez Wnioskodawczynię na podstawie zawartej ugody do któregokolwiek ze zwolnień przewidzianych w art. 21 ust. 1, art. 52, art. 52a i art. 52c ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych należy stwierdzić, że stanowią one przychód w rozumieniu art. 11 ust. 1 – jako otrzymane pieniądze.

Przychód ten należy potraktować jako przychód z tzw. „innych źródeł”, o których mowa w art. 10 ust. 1 pkt 9 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.

Zgodnie z art. 20 ust. 1 ustawy, za przychody z innych źródeł, o których mowa w art. 10 ust. 1 pkt 9, uważa się w szczególności: kwoty wypłacone po śmierci członka otwartego funduszu emerytalnego wskazanej przez niego osobie lub członkowi jego najbliższej rodziny, w rozumieniu przepisów o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, zasiłki pieniężne z ubezpieczenia społecznego, alimenty stypendia, dotacje (subwencje) inne niż wymienione w art. 14, dopłaty, nagrody i inne nieodpłatne świadczenia nie należące do przychodów określonych w art. 12-14 i 17 oraz przychody nie znajdujące pokrycia w ujawnionych źródłach.

Użyte w tym przepisie sformułowanie „w szczególności” oznacza, iż definicja źródeł przychodów ma charakter przykładowy i otwarty, zatem do tej kategorii należy zaliczyć również przychody inne niż wymienione wprost w przepisie art. 20 ust. 1 ustawy. Przychód podatkowy z innych źródeł powstaje w każdym przypadku, kiedy u podatnika wystąpią realne korzyści majątkowe.

Stosownie zaś do art. 42a ustawy, osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, osoby prawne i ich jednostki organizacyjne oraz jednostki organizacyjne mniemające osobowości prawnej, które dokonują wypłaty należności lub świadczeń, o których mowa w art. 20 ust. 1, z wyjątkiem dochodów (przychodów) wymienionych w art. 21, art. 52 i art. 52a oraz dochodów, od których na podstawie przepisów Ordynacji podatkowej zaniechano poboru podatku, od których nie są obowiązane pobierać zaliczki na podatek lub zryczałtowanego podatku dochodowego, są obowiązane sporządzić informację według ustalonego wzoru o wysokości przychodów (PIT-8C), i w terminie do końca lutego następnego roku podatkowego przekazać podatnikowi oraz urzędowi skarbowemu, którym kieruje naczelnik urzędu skarbowego właściwy według miejsca zamieszkania podatnika, a w przypadku podatników, o których mowa w art. 3 ust. 2, urzędowi skarbowemu, którym kieruje naczelnik urzędu skarbowego właściwy w sprawach opodatkowania osób zagranicznych.

Od przychodów z innych źródeł podmiot, który je wypłacił nie pobiera zaliczki na podatek dochodowy. Oznacza to, że przychody te podatnik sam musi wykazać w zeznaniu rocznym i je opodatkować. Nadmienić przy tym należy, iż właściwy jest w takim przypadku formularz PIT-36 – przeznaczony nie tylko dla przedsiębiorców, ale również i osób, którym płatnik nie pobrał zaliczki na podatek (w przypadku osób uzyskujących przychody ze stosunku pracy nie składa się wówczas odrębnego zeznania na formularzu PIT-37, całość dochodów należy rozliczyć w PIT-36).

Podsumowując, w oparciu o powyższe przepisy prawa należy stwierdzić, iż otrzymana przez Wnioskodawczynię kwota odszkodowania w związku ze zmniejszeniem wartości działki stanowi przychód z innych źródeł i podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych na zasadach ogólnych.(…)”


Pełną treść interpretacji można przeczytać na stronie Ministerstwa Finansów sip.mf.gov.pl/sip

źródło: http://www.podatki.egospodarka.pl/49223,Utrata-wartosci-dzialki-odszkodowanie-a-podatek-dochodowy,2,65,1.html

środa, 27 stycznia 2010

Domaga sie 65 mln odszkodowania.

PSE Operator domaga się gminy Kórnik 65 mln zł odszkodowania w związku z opóźnieniem budowy sieci przesyłowej przebiegającej przez jej teren. Proces w tej sprawie ruszył w środę przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Wyrok ma zapaść 3 lutego.

PSE Operator argumentuje, że nie jest w stanie rozpocząć przesyłania prądu budowaną przez teren gminy siecią przesyłową i wini za to władze gminy. Wysokość żądanego odszkodowania to wyliczenie strat powstałych z powodu tego, iż nie można dokończyć budowy i uruchomić sieci.
"Gmina nie wywiązała się z porozumienia, które zawarła z PSE Operator, w którym jasno były określone zobowiązania stron. Ponadto gmina uchwalając plan zagospodarowania przestrzennego w związku z realizacją tej inwestycji uchwaliła go w sposób tak dalece wadliwy, że wojewódzki sąd administracyjny stwierdził jego nieważność" - powiedział adwokat Andrzej Urbański, reprezentujący spółkę.


nieruchomości rzeszów


odszkodowania za wypadek przy pracy, odszkodowanie powypadkowe


Przedstawiciele gminy Kórnik nie widzą powodu do wypłaty odszkodowania. "Nie uważamy, że jakakolwiek wina leży po stronie gminy i że jakiekolwiek czynności czy zaniechania spowodowały uszczerbek w majątku PSE Operator" - powiedział PAP reprezentujący gminę adwokat Krzysztof Topolewski. Dodał, że wskazana przez PSE Operator kwota jest zbyt duża jak na możliwości gminy.


Zdaniem reprezentantów spółki, jest to kwota wyliczona przez niezależnych specjalistów. "Są to częściowo koszty realizacji tej inwestycji, która obecnie nie może być oddana do użytkowania ze względu na błędy gminy Kórnik oraz straty w przesyle. Uruchomienie tej linii pozwoliłoby na ograniczenie strat prądu. Ta linia usprawniłaby polski system przesyłania energii elektrycznej. Według planów, inwestycja miała być zakończona pięć lat temu" - powiedział Urbański.
Inwestycja Polskich Sieci Elektroenergetycznych obejmuje budowę nadziemnej, czterotorowej, dwunapięciowej (2x400kV + 2x220kV) linii elektroenergetycznej. Sieć ma zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne m.in. aglomeracji poznańskiej i zachodniej Polski. Inwestycja jest niemal ukończona, PSE czeka na pozwolenie na budowę ostatniego fragmentu sieci.
Źródło: PAP

wtorek, 26 stycznia 2010

Odszkodowanie za spaloną karczmę.

Dostał 3 miliony złotych odszkodowania, przed sądem walczy o kolejne 3. Właściciel Karczmy Bartla w Goniądzu nie zgadza się z wyceną, którą po pożarze kompleksu zrobił rzeczoznawca PZU.
Wcześniej białostocki sąd oddalił jego wniosek, dziś (26.01) sąd wyższej instancji uznał, że sprawę trzeba rozpatrzyć jeszcze raz.


nieruchomości rzeszów

Karczma Bartla spłonęła w marcu ubiegłego roku. Jej właściciel, Henryk Bartlewski, dostał 3 miliony złotych odszkodowania, ale te pieniądze starczyły tylko na spłatę kredytów. Uważa, że na odbudowę obiektu powinien dostać jeszcze trzy miliony. Jego rzeczoznawca oszacował bowiem straty na prawie 6 milionów, a PZU - na 3 miliony. "Karczmę z XIX wieku wycenili tak jak zwykłą stodołę, a tam były dzieła sztuki" - mówi Henryk Bartlewski.
Spór jeszcze raz rozstrzygnie białostocki sąd. Henryk Bartlewski odbudował gospodę, teraz jest ona nawet większa niż przed pożarem. Planuje też budowę Dworu Bartla. (akk)
źródło: wiadomosci.bstok.pl
POLECANE:
http://odszkodowania.ckg.pl
http://odszkodowanie.eblog.pl/

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Zgubiona przesyłka - odszkodowanie.

Pewnie nieraz zdarzyło ci się, że paczka nie przyszła wcale albo dotarła zniszczona. Co zrobić w takiej sytuacji? Warto wiedzieć, że możesz domagać się odszkodowania od poczty lub firmy kurierskiej
Pamiętaj, że jeśli to ty nadajesz przesyłkę, to koniecznie zachowaj kwit, potwierdzający jej nadanie. Wysyłając paczkę za pośrednictwem poczty, płacisz mniej za usługę, ale więcej ryzykujesz. Znacznie droższa jest wysyłka poprzez firmę kurierską, ale paczka jest ubezpieczona. Dlatego jeśli wysyłasz coś wyjątkowo cennego, zastanów się nad droższą usługą. Dużo łatwiej jest się wtedy upominać o odszkodowanie.



nieruchomości rzeszów



Zarówno adresat, jak i nadawca zaginionej lub zniszczonej przesyłki mogą się o nią upominać, składając na poczcie reklamację. Najlepiej jednak sprawę zgłosić nadawcy, wtedy on będzie mógł zgłosić reklamację w urzędzie, z którego wysłał paczkę. Można to zrobić dopiero po 14 dniach od nadania przesyłki, ale nie później niż w terminie 12 miesięcy. Lepiej zrobić to pisemnie. Warto poprosić na poczcie o poświadczenie złożonej reklamacji. Pismo reklamacyjne powinno zawierać obok danych również uzasadnienie reklamacji i kwotę odszkodowania. Dołącz do niego kwit potwierdzający nadanie. Jeśli przesyłka dotarła uszkodzona, dołącz zniszczone opakowanie oraz protokół, sporządzony po jej otrzymaniu przez adresata, a także oświadczenie o ubytkach. Urząd pocztowy ma 30 dni na rozpatrzenie reklamacji i powiadomienie o tym pisemnie.


Jak wysokie odszkodowanie ci się należy? Za zgubienie lub zniszczenie przesyłki poleconej można żądać 50-krotności opłaty pobranej od nadawcy. Natomiast za zapodzianie paczki należy się 10-krotność opłaty. Jeśli jednak została zadeklarowana wartość przesyłki, poszkodowany ma prawo domagać się odszkodowania do tej samej wysokości.
źródło: www.se.pl

niedziela, 24 stycznia 2010

Skarga i odszkodowanie za źle zrobioną drogę.

Brzeg skarży wykonawcę remontu ulicy Reja i domaga się prawie pół miliona złotych odszkodowania. Droga w centrum miasta została oddana do użytku cztery lata temu. Od tego czasu wielokrotnie w różnych miejscach zapadała się. Miasto zażądało w ramach gwarancji, usunięcia wszystkich powstałych szkód. Wykonawca uważa, że to nie jego wina. Sprawę zbada biegły.
Ulica Reja w Brzegu, to przykład ... jak remontować nie wolno. Dzisiaj tego nie widać, ale ulica po bokach na niemal całej długości zapada się. Władze Brzegu uznały, że winny jest wykonawca i wystąpiły do sądu z powództwa cywilnego.

Zastępca burmistrza Artur Kotara tłumaczy, że miasto nie było zadowolone z remontu ulicy i dlatego chce za odszkodowanie naprawiać ją ponownie.
Pierwszy wykonawca nie chce się wypowiadać w tej sprawie do czasu zakończenia procesu: Jego argumenty przeciwko stanowisku miasta to: - zła dokumentacja - inne podłoże niż pierwotnie zakładano



nieruchomości rzeszów





Remont ulicy kosztował półtora miliona złotych. Problemy pojawiły się chwilę po oddaniu inwestycji.


Dlatego miasto chce odszkodowania wysokości ponad 450 tysięcy złotych. Uzyskane w ten sposób pieniądze planuje przeznaczyć ponownie na generalny remont ulicy. To oznacza kolejne problemy dla kierowców.
Na razie nie wiadomo ile może potrwać proces. Sąd powołał biegłego, który oceni jakość gruntu i czy dostępna technologia nie pozwalała rzetelnie wykonać remontu.
źródło: ww6.tvp.pl
POLECANE:
www.odszkodowaniaa.maxblog.pl
odszkodowanie-powypadkowe.blog.pl

piątek, 22 stycznia 2010

Zapłacił odszkodowanie za gwałt

Przedsiębiorca, który zgwałcił 17-letnią dziewczynę, zapłacił jej 30 tys. zł odszkodowania. Ponadto został skazany na karę więzienia w zawieszeniu - czytamy w wydaniu internetowym "Gazety Współczesnej".
- Zarówno prokuratura, jak też poszkodowana i jej matka zgodzili się na takie warunki - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.




nieruchomości rzeszów

Marek M. to jeden z suwalskich przedsiębiorców. W połowie minionego roku mężczyzna poznał dwie 17-letnie dziewczyny. Miały one zaproponować stosunek płciowy pod warunkiem, że M. zapłaci tysiąc zł. Suwalczanin przystał na to i umówił się na spotkanie w lesie, przy drodze wiodącej z Augustowa do Lipska. Jak się później okazało, dziewczynom nie dał ani grosza.
Kilka dni później 17-latki zgłosiły się na policję. Jedna twierdziła, że została zgwałcona przez Marka M. Druga zarzucała przedsiębiorcy, że usiłował ją zgwałcić, ale zdołała wyrwać się mu i uciec.
Prokuratura przedstawiła mężczyźnie zarzuty i wystąpiła z wnioskiem o tymczasowy areszt. M. odzyskał wolność dopiero po wpłaceniu kaucji w wysokości 200 tys. zł.
W toku śledztwa jedna z dziewcząt wycofała oskarżenie, że Marek M. próbował ją zgwałcić. Mężczyzna został więc oskarżony o gwałt na drugiej. Za ten czyn groziło mu od 2 do 12 lat więzienia. Prokuratura domagała się też 5 tys. zł zadośćuczynienia dla poszkodowanej.
Oskarżony złożył wniosek o skazanie bez rozprawy. Zaproponował sobie karę - dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć. Porozumiał się też z poszkodowaną w kwestii odszkodowania. - Takie rozwiązanie jest możliwe, jeśli strony są zgodne. A pokrzywdzona jest usatysfakcjonowana. - dodaje Tomkiewicz.
źródło: wiadomosci.wp.pl

czwartek, 21 stycznia 2010

Ponad 8 mln funtów odszkodowania!

Odszkodowanie w rekordowej sumie 8,35 miliona funtów zasądził brytyjski sąd 27-letniemu Łukaszowi Borowskiemu. Ten młody mężczyzna, mieszkający w Anglii, cztery lata temu ucierpiał w wypadku samochodowym. - Gdyby to ode mnie zależało, to dalej wolałbym siedzieć w fabryce i ładować ziemniaki do tego worka – mówi "Gońcowi Polskiemu" pan Łukasz, który już do końca życia będzie wymagał opieki.
Pochodzący ze Szczecina Łukasz Borowski uległ wypadkowi w listopadzie 2005 roku. Jako pasażer jechał do pracy w zakładach pakowniczych w hrabstwie Cambridgeshire. Nagle kierowca auta stracił panowanie nad samochodem i wpadł do rowu - opisuje zdarzenie "Głos Pomorza". Więcej informacji o historii pana Łukasza podaje "Goniec Polski". Jak czytamy, mężczyzna jechał w aucie prowadzonym przez jego znajomą - Rozell. Sąd uznał jednak, że w całym wydarzeniu niewiele było jej winy. Na kobietę nałożono karę 250 funtów za prowadzenie nieubezpieczonego pojazdu z wadliwą jedną oponą.
Obrażenia po wypadku
Wypadek okazał się tragiczny w skutkach dla pana Łukasza. Został uszkodzony jego rdzeń kręgowy i kręgosłup. A złamane kręgi spowodowały ucisk, który zatrzymał dopływ tlenu do mózgu. W wyniku tego, uszkodzona została jego lewa półkula - informuje "Głos Pomorza".

odszkodowania za wypadek przy pracy, odszkodowanie powypadkowe




Jak czytamy w "Gońcu Polskim", na samym początku sparaliżowanym panem Łukaszem opiekowała się jedynie jego żona - Elżbieta. Małżeństwo mieszkało w lokalu nieprzystosowanym dla osoby niepełnosprawnej, dlatego też najprostsze z pozoru czynności były w takim mieszkaniu niewykonalne (takie jak np. kąpiel). Poza tym pozostawał jeszcze jeden problem: z czego małżeństwo ma się utrzymać, skoro pan Łukasz jest przykuty do łóżka, a Elżbieta musi cały czas opiekować się swoim mężem.
"Szczęściem w nieszczęściu było to, że miałem ten wypadek w Anglii"
Na szczęście - pisze "Goniec Polski" - zaczęły działać siły, które nie dopuściły do tego, by pan Łukasz pozostał sam ze swoim kalectwem. – Szczęściem w nieszczęściu było to, że miałem ten wypadek w Anglii, a nie w Polsce – przyznaje mężczyzna.
Jeszcze przed wyjściem ze szpitala, Brytyjczycy przyznali Polakowi tak zwaną cause manager, która przejęła na siebie praktycznie wszystkie obowiązki związane z reorganizacją jego życia (wyszukała lokal przystosowany dla niepełnosprawnej osoby, ściągnęła dwie profesjonalne opiekunki i skontaktowała pana Łukasza z kancelarią prawniczą). Kancelaria z własnej kieszeni pokryła wszelkie koszty procesu (firma ta działa na zasadzie "płacisz jedynie, kiedy wygrasz"). Stroną pozwaną była firma ubezpieczeniowa pokrywająca straty, które poniosły ofiary wypadków spowodowanych przez nieubezpieczonych kierowców.
Pan Łukasz: Ci ludzie ułatwili mi dalsze życie
Łukasz Borowski ze swojej strony praktycznie wcale nie musiał się angażować w proces - czytamy w "Gońcu Polskim". Przydzielony Polakowi adwokat załatwił z prawnikami pozwanej firmy ubezpieczeniowej, by pieniądze na opiekę i życie poszkodowanego były wypłacane od momentu, gdy sprawa trafiła na wokandę. Nie trzeba było więc czekać na zakończenie procesu.
Gdy w styczniu 2010 r. sąd przyznał panu Łukaszowi odszkodowanie (w przeliczeniu na złotówki odszkodowanie wynosi ok. 38,5 mln zł), cała suma, która została przez ten czas wydana przez firmę ubezpieczeniową na pomoc Łukaszowi, została odliczona od zasądzonego odszkodowania. Stosowny procent od wywalczonej sumy pobrała też kancelaria prawnicza, ale poszkodowany nie widzi w tym nic zdrożnego, bo - jak mówi - "ci ludzie ułatwili mu dalsze życie".
"Wolałbym siedzieć w fabryce i ładować ziemniaki"
– Najbardziej mnie wkurza, kiedy wszyscy dziennikarze, którzy ostatnio do mnie dzwonią, pytają jak się czuję po dostaniu tych wszystkich milionów – mówi w rozmowie z "Gońcem Polskim" Łukasz. – Gdyby to ode mnie zależało, to dalej wolałbym siedzieć w fabryce i ładować ziemniaki do tego worka – kontynuuje.
Pan Łukasz nie zobaczy jednak całej sumy - wybrał bowiem wariant, by co roku, do końca życia, była mu wypłacana pewna suma pieniędzy. – To są pieniądze przeznaczone na moją opiekę – tłumaczy mężczyzna i wylicza, że fundusze w większości pójdą na pensje dla opiekunek, utrzymanie domu czy rachunki.
źródło: www.tvn24.pl
POLECANE:
http://odszkodowaniapowypadkowe.wordpress.com/

środa, 20 stycznia 2010

Wrocław domaga się odszkodowania.

Wrocław chce pozwać Mostostal Warszawa S.A. - firmę, która stała na czele konsorcjum budującego stadion na mistrzostwa Europy w 2012 r. Miasto będzie się domagać od firmy 70 mln zł odszkodowania.
O pozwie sądowym przeciwko Mostostalowi Warszawa S.A. poinformował dziennikarzy w środę prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. "Mostostal Warszawa S.A. wykonał wrogi gest wobec nas i dlatego też zdecydowaliśmy się wystąpić o odszkodowanie" - powiedział prezydent.



nieruchomości rzeszów





Tymczasem w oświadczeniu wydanym w środę przez Mostostal, firma zadeklarowała, że zamierza skorzystać z wszelkich przysługujących mu środków ochrony prawnej, żeby bronić swoich interesów, dobrego imienia i wizerunku.


W poniedziałek władze Wrocławia podpisały umowę z firmą Max Boegl - nowym wykonawcą stadionu na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 r. Ma ona wybudować obiekt do końca czerwca 2011 r.
Na stanowisku generalnego wykonawcy Max Boegl zastąpił polsko-greckie konsorcjum pod przewodnictwem Mostostalu Warszawa S.A., któremu miasto wypowiedziało umowę 30 grudnia 2009 r. Umowę wypowiedziano ponieważ, jak mówił Dutkiewicz, konsorcjum nie było w stanie zakończyć budowy stadionu w wyznaczonym terminie.
źródło: sport.onet.pl/

POLECANE:


wtorek, 19 stycznia 2010

Ponad tysiąc złotych odszkodowania za przytrzaśnięcie drzwiami.

Pasażer przytrzaśnięty drzwiami tramwaju wygrał proces w sądzie. Pieniądze wypłacił mu ubezpieczyciel

O niemiłej przygodzie pana Stanisława Faltynowskiego z MZK pisaliśmy w „Nowościach” z 26 października. Mężczyzna żądał od przewoźnika odszkodowania za straty poniesione w wypadku.
- Gdy wysiadałem z tramwaju na przystanku przy ulicy Przybyszewskiego, zamknęły się drzwi. Zostałem ściśnięty tak, że nie mogłem się ruszyć. Głowę, jeden bark i nadgarstek miałem na zewnątrz - relacjonował pan Stanisław. - Tak wisząc jechałem jakieś 70 metrów. Krzyczałem, żeby tramwaj się zatrzymał. Nagle otworzyły się drzwi, a ja wypadłem. Nie miałem siły wstać. Błagałem, żeby ktoś mi pomógł. Tramwaj odjechał. Motorniczy nawet nie wysiadł.

nieruchomości rzeszów

Efekt? Potłuczony bark, obtarte do krwi nadgarstki, zniszczone odzież i zegarek, zbite okulary i ogromne upokorzenie. Koszty leczenia przerosły możliwości pana Stanisława. Jego miesięczny dochód to około 900 złotych. - Na leki i maści wydałem dużo pieniędzy. Gdy upadłem, zniszczyłem też okulary i zegarek, nie mówiąc już o ubraniu - mówi Stanisław Faltynowski, który oszacował koszty poniesionych strat i leczenia na 3000 złotych.
MZK przedstawiło zupełnie inną wersję wydarzeń. Motorniczy, który tego dnia prowadził pojazd, zeznał, że nic nie zauważył.
- Skargę, zgodnie z procedurami, przekazaliśmy do ubezpieczyciela - powiedział nam Piotr Rama, wicedyrektor MZK. - Sprawa więc toczy się między nimi.
Ponieważ PZU odrzuciło roszczenia Faltynowskiego, sprawa trafiła do sądu. Pod koniec grudnia odbyła się rozprawa, na której sąd przyznał Stanisławowi Faltynowskiemu odszkodowanie w wysokości 1100 zł (w tym zwrot części kosztów procesu i zadośćuczynienie pieniężne za krzywdę). - Cieszę się, że przyznano mi odszkodowanie, ale uważam, że to za mało. Na same leki wydałem prawie 1000 zł - twierdzi Stanisław Faltynowski. - Dlatego zamierzam się odwołać.
źródło: nowosci.com.pl

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Odszkodowanie za awarie w kanale.

Przewoźnik Eurostar, obsługujący przejazdy kolejowe pod kanałem La Manche, poinformował, że przewiduje wypłatę ponad 11 milionów euro tytułem odszkodowań dla pasażerów, którzy ucierpieli wskutek awarii pod koniec ubiegłego roku.
"Ponad 100 tys. osób zostało dotkniętych przez zakłócenia w czasie trzech dni (grudnia 2009)" - powiedział rzecznik firmy. Dodał, że odszkodowania mogą wynieść ok. 10 mln funtów, czyli ponad 11 mln euro.

nieruchomości rzeszów


W rezultacie awarii technicznych związanych z obfitymi opadami śniegu ruch pociągów Eurostar był całkowicie sparaliżowany 19, 20 i 21 grudnia zeszłego roku.
W nocy z 18 na 19 grudnia pięć pociągów Eurostar zostało zablokowanych w tunelu pod kanałem La Manche. Ponad 2 tys. pasażerów utknęło w czasie awarii na ponad 16 godzin.
Eurostar zapewnia połączenia kolejowe między Londynem a Brukselą i Paryżem.
źródło: biznes.onet.pl
POLECANE:
www.odszkodowaniaa.maxblog.pl

http://odszkodowanie-powypadkowee.blog.pl/

sobota, 16 stycznia 2010

Spór o szczepionkę - odszkodowanie.

Odszkodowania w wysokości 50 euro dla każdego korzystającego z publicznej służby zdrowia domaga się we Włoszech tamtejsze stowarzyszenie konsumentów CODACONS. To kolejna reakcja na wiadomość, że z zakupionych przez rząd 24 milionów szczepionek przeciwko nowej grypie wykorzystano zaledwie 865 tysięcy.


nieruchomości rzeszów


Konsumenci okazali się szybsi od parlamentu. Senatorzy i deputowani postulowali powołanie specjalnej komisji śledczej, która wyświetliłaby okoliczności i przyczyny fiaska, jakim okazała się kampania szczepień przeciwko wirusowi A/H1N1.


Zakup 24 milionów szczepionek kosztował skarb państwa 184 miliony euro. CODACONS znalazł sojusznika w Najwyższej Izbie Kontroli. Ponownie domaga się ona ujawnienia tekstu porozumienia zawartego przez Ministerstwo Zdrowia ze szwajcarskim producentem szczepionki oraz wyjaśnienia zawartych w nim klauzul, wyraźnie niekorzystnych dla nabywcy.
źródło:wiadomosci24.pl

piątek, 15 stycznia 2010

Odszkodowanie dla polaka !!

Polskiemu imigrantowi, który po wypadku samochodowym doznał całkowitego paraliżu, przyznano jedne z najwyższych odszkodowań w historii brytyjskiego sądownictwa. Kwotę rekompensaty, w ramach której mieści się koszt wieloletniej rehabilitacji, ustalono na 8,35 mln funtów.
Podczas feralnej podróży peugeotem 307 w listopadzie 2005 roku Łukasz Borowski siedział z tyłu. Samochód bez ubezpieczenia prowadził Razell Sands. Jechali do pracy w March w Cambridgeshire. Auto dachowało w przydrożnym rowie.
W wyniku wypadku 27-letni Polak doznał złamania kręgosłupa i uszkodzenia mózgu. Oprócz całkowitego paraliżu cierpi na zaniki pamięci oraz ma trudności z koncentracją. Nadal mieszka w Wielkiej Brytanii, w miejscowości Pontefract w Yorkshire z żoną Elżbietą.
Kierowca peugeota został skazany w marcu 2006 roku za prowadzenie pojazdu bez ubezpieczenia i z wadliwą oponą na karę grzywny w wysokości 250 funtów.
W miniony wtorek sąd w Newcastle podjął decyzję w sprawie odszkodowania dla Polaka. Na rekompensatę w wysokości 8,35 mln funtów zgodziło się Motor Insurers’ Bureau, które pokrywa szkody wyrządzone przez nieubezpieczonych kierowców.

źródło: Ska, Goniec.com

czwartek, 14 stycznia 2010

Odszkodowania dla pracowników TP SA

Telekomunikacja Polska zwolni ok. 2 tys. pracowników. Zarząd TP rozmawiał ze związkami zawodowymi w sprawie programu dobrowolnych odejść.
- Zgodnie z porozumieniem, w tym roku firmę może opuścić maksymalnie 1980 pracowników, korzystając z programu odejść dobrowolnych - informuje Liliana Kulesza, szef Biura Prasowego Grupy TP w Gdańsku.



nieruchomości rzeszów Ile osób odejdzie z TP na Pomorzu? Spółka podaje jedynie ogólną liczbę bez podziału na oddziały. Gdański Urząd Pracy został poinformowany o zwolnieniach, jednak będą one rozliczane przez Urząd Pracy w Warszawie.


To kolejny rok zwolnień w TP. W ubiegłym roku program dobrowolnych odejść objął ponad 2 tys. osób. Odchodzącym pracownikom spółka wypłaci m.in. dodatkowe odszkodowanie: 7 tys. zł i zwiększone odszkodowanie dla pracowników, którym do osiągnięcia wieku emerytalnego brakuje w 2010 roku nie więcej niż 10 lat (600 zł za każdy rok).
W przypadku rozwiązania umowy z przyczyn niedotyczących pracownika, wszyscy pracownicy mają prawo do odprawy przewidzianej w Ponadzakładowym Układzie Zbiorowym Pracy. Jeśli wypowiedzenie z przyczyn nie dotyczących pracownika otrzyma oboje małżonków pracujących w TP firma gwarantuje propozycję pracy dla jednego z nich.
Porozumienie gwarantuje także prawo do odszkodowania (nie mniej niż 5 tys. zł) dla pracownika, z którym zostanie rozwiązana umowa o pracę w okresie 12 miesięcy od uzyskania przez niego decyzji odmownej na odejście dobrowolne.
Tak jak w ubiegłym roku, pracownicy z min. 20 -letnim stażem otrzymają dodatkowe odszkodowanie w wysokości 16 tys. złotych.
źródło: pomorze.naszemiasto.pl
POLECANE:

wtorek, 12 stycznia 2010

Iran chce odszkodowania

Irański prezydent Mahmud Ahmadineżad po raz kolejny zapowiedział, że wystąpi do aliantów o odszkodowanie za okupację Iranu podczas II wojny światowej - felieton z cyklu "Prognoza pogody"

Niedobrze jest zbyt wiele razy się wygłupić, bo potem, nawet jak się powie coś sensownego, i tak nikt nie zwróci uwagi. W ubiegłym tygodniu irański prezydent Mahmud Ahmadineżad po raz kolejny zapowiedział, że wystąpi do aliantów o odszkodowanie za okupację Iranu podczas II wojny światowej. Zapowiedział wprawdzie, że jego kraj może również żądać odszkodowań za straty poniesione w I wojnie światowej i za zachodnie poparcie dla rządów szacha Mohammada Rezy Pahlawiego, ale akurat w kwestii okupacji podczas II wojny takie żądanie nie byłoby bezzasadne.
Latem 1941 r. Wielka Brytania i Związek Radziecki okupowały neutralny Iran z obawy przed jego przejściem do obozu państw osi. Byłby to dla aliantów ogromny cios zarówno ze względu na irańskie zasoby ropy, jak i na to, że przez Iran wiodła jedyna bezpieczna droga zaopatrzenia Sowietów w sprzęt, a Teheran coraz wyraźniej skłaniał się ku Niemcom.

odszkodowania za wypadek przy pracy, odszkodowanie powypadkowe
Decyzja o okupacji była więc racjonalna i uzasadniona, ale istotnie dokonała się z pogwałceniem prawa międzynarodowego. Nie zmienia tego nawet fakt, że okupacja była stosunkowo łagodna (w walkach zginęło ok. 800 irańskich żołnierzy i - od sowieckich nalotów - 200 cywilów), a po Stalingradzie Iran przystąpił do obozu aliantów. Trudno byłoby prawie 70 lat po fakcie domagać się odszkodowań materialnych (choć alianci złupili Iran, wywołując w kraju głód), ale jakaś forma politycznego zadośćuczynienia w postaci stosownej deklaracji byłaby jak najbardziej właściwa.
Tyle tylko, że żądanie Ahmadineżada, choć niebezzasadne, jest zarazem politycznie samobójcze. Po pierwsze - zwraca uwagę na to, że Iran do tej pory nie wystąpił do Iraku o odszkodowania za wojnę z lat 80., w której Irak był nie tylko okupantem (przez pół roku okupował przygraniczne terytoria z miastem Choramszar), ale i agresorem, powodując śmierć setek tysięcy Irańczyków. Teheran o odszkodowania w tej dużo świeższej i bardziej jednoznacznej sprawie jednak nie zabiega, bo pragnie dobrych stosunków z Irakiem rządzonym po amerykańskiej inwazji przez szyicką większość. Tym samym jednak żądanie odszkodowań za II wojnę jawi się jako przejaw oportunizmu, a nie pryncypializmu.
Po drugie - trudno sobie wyobrazić żądanie, które bardziej rozwścieczyłoby Moskwę, głównego i najbardziej szkodliwego okupanta wojennego. Rosja kategorycznie w przeszłości odrzucała możliwość odszkodowań czy choćby uznania winy za okupację państw bałtyckich, zaś roszczenia mogłaby też wysunąć Rumunia (Besarabia), Dania (Bornholm w latach 1945-46), o Polsce nie wspominając.
Wreszcie samo kwestionowanie sowieckich poczynań w latach II wojny jest w Rosji traktowane (dosłownie) jako bluźnierstwo. Zaś dla irańskiego programu nuklearnego Rosja, budowniczy reaktorów i dostawca paliwa, jest partnerem kluczowym.
Dlaczego więc Ahmadineżad zapowiedział - i to dwukrotnie w ciągu dwóch miesięcy - podjęcie tego szaleńczego kroku? Przyczyna jest prosta: dziś nie Irak i nawet nie program atomowy jest dla jego reżimu priorytetem, lecz nasilający się powszechny sprzeciw wobec dyktatorskim rządom. Celem ataku są antyreżimowi demonstranci, politycznie popierani przez wojennego okupanta Wielką Brytanię.
Zapowiadając żądanie odszkodowań, irański prezydent chce pokazać, że broni interesu narodowego, a jego przeciwnicy są sojusznikami krzywdzicieli. Tyle tylko, że nawet z punktu widzenia interesów reżimu inicjatywa jest, jak widzieliśmy, samobójcza - i to jest w niej najważniejsze. Pokazuje ona bowiem, jak dalece irański prezydent zatracił kontakt z rzeczywistością. Dla jego zwolenników w irańskiej elicie władzy jest to kolejny już sygnał alarmowy.
Źródło: Gazeta Wyborcza

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Łagry - odszkodowanie

Żona oraz synowie skazanego na dziesięć lat łagrów Waleriana Ż. domagają się po 60 tys. złotych zadośćuczynienia i odszkodowania za cierpienia, których doznał ich mąż i ojciec. By wyjaśnić tę sprawę, sąd będzie musiał przesłuchać świadków z Białorusi.


Albina Ż. jest wdową po Walerianie Ż., natomiast Romualda i Henryk jego dziećmi. Wnioskodawcy korzystają z prawa, jakie daje im ustawa o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Każdy z nich domaga się od skarbu państwa 60 tys. zł: 15 tys. zł tytułem odszkodowania i 45 tys. zł tytułem zadośćuczynienia - wyjaśnia Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Opolu.
Jak wynika z wniosku, w 1949 roku Walerian Ż. został aresztowany i w lipcu 1945 roku postanowieniem Szczególnej Narady w Grodnie skazany na 10 lat pozbawienia wolności w łagrach z konfiskatą całego majątku. Podstawą zatrzymania i skazania była działalność Waleriana Ż. w polskiej organizacji przeciwstawiającej się zaborowi ziem polskich. Tyle że wnioskodawcy nazwy tej organizacji nie znają. Walerianowi Ż. najpierw wymierzono karę 25 lat pozbawienia wolności, ale później zamieniono ją na 10 lat.

nieruchomości rzeszów
Był więziony m.in. w moskiewskiej Łubiance. Potem został przetransportowany do łagru w Workucie, z którego po śmierci Stalina został formalnie zwolniony 6 sierpnia 1954 roku, jednak pracę przymusową musiał wykonywać do 1958 roku. W tym czasie ożenił się, a przy pierwszej nadarzającej się okazji wyjechał z żoną i pierwszym synem do Polski.
"Cierpienia, które przeszedł nasz bliski, są niewymierne" - napisali we wniosku żona i dzieci Waleriana Ż. Zaznaczyli również, że przy orzekaniu odszkodowania sąd powinien wziąć pod uwagę jego młody wiek, długi okres pozbawienia wolności oraz to, że zmarł na chorobę nowotworową - co zdaniem jego żony i dzieci było wynikiem wyniszczającej pracy w łagrowych kopalniach.
Proces w tej sprawie rozpoczął się w poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Opolu, jednak rozprawa została odroczona, gdyż sąd zdecydował, że konieczne jest przesłuchanie do tej sprawy trzech osób, które mogłyby zweryfikować relacje podane przez rodzinę Ż.
Sęk w tym, że świadkowie ci mieszkają na Białorusi. Zostaną oni więc przesłuchani przed tamtejszym sądem, a protokoły ich zeznań zostaną przesłane do Polski. Rozprawa zostanie wznowiona dopiero, gdy te materiały zostaną dostarczone do Sądu Okręgowego w Opolu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Opole

POLECANE:
http://odszkodowania.ckg.pl/

niedziela, 10 stycznia 2010

Odszkodowanie od Chin

Odszkodowanie 2,2 miliarda USD za program do cenzury w Chinach?

Amerykańska firma złożyła właśnie pozew przeciwko Chińskiej Republice Ludowej za skopiowanie znacznej części kodu źródłowego, znajdującego się w chińskiej aplikacji cenzorskiej. Chodzi o program Zielona Tama, który miał być instalowany na każdym komputerze w Państwie Środka, aby nie dopuszczać nieletnich do treści pornograficznych lub przemocy. Oprócz samego państwa chińskiego pozew dotyczy również dwóch firm informatycznych oraz siedmiu producentów komputerów.



nieruchomości rzeszów





W zeszłym roku Chiny ogłosiły, że każdy komputer sprzedany po 1 lipca 2009 będzie miał zainstalowaną aplikację Zielona Tama (Green Dam Youth Escort). Wprowadzenie tych planów w życie odsuwało się jednak stopniowo w czasie, a w końcu całkiem z nich zrezygnowano. Informowaliśmy o tym w tekście W Chinach nie będzie totalnej blokady porno. Decyzja związana była z lukami w aplikacji, które wykryli pracownicy Uniwersytetu Michigain, oraz protestami producentów komputerów.


Z kolei sama Zielona Tama to dość kontrowersyjny program cenzorski, który wedle zapewnień chińskich władz miał chronić dzieci przed pornografią oraz przemocą internetową. Krytycy pomysłu wskazywali jednak dodatkowo na fakt, że może on zostać wykorzystany także do blokowania innych treści niewygodnych dla Pekinu. O fakcie, że część kodu źródłowego aplikacji została skopiowana z programu amerykańskiej firmy CYBERsitter poinformowali już jakiś czas temu naukowcy z Uniwersytetu Michigain. Dopiero teraz jednak sama zainteresowana firma postanowiła przedsięwziąć kroki prawne i złożyła pozew.
źródło: technologie.gazeta.pl

piątek, 8 stycznia 2010

Odszkodowanie za mówienie po polsku

Mieszkający w Hamburgu Polak chciał odszkodowania za decyzję miejscowego urzędu ds. dzieci i młodzieży za to, że ten odmówił mu prawa rozmawiania z dziećmi po polsku. Sąd odrzucił jego pozew.
Wojciech Pomorski oprócz Jugendamtu zaskarżył także miasto. Obie instytucje za dyskryminację ze względu na przynależność narodową.
Nauczyciel-germanista domagał się przeprosin na piśmie i 15 tysięcy euro odszkodowania za to, że Jugendamt w Hamburgu-Bergedorfie zabronił mu rozmawiania w języku polskim podczas nadzorowanych spotkań z córkami.
Bo nikt nie rozumiał polskiego?
Uzasadniano to m.in. tym, że Jugendamt nie
ma współpracownika, władającego językiem polskim, co - jak twierdzi Pomorski - nie było prawdą.


nieruchomości rzeszów
Iwona-Polonia i Justyna po rozstaniu rodziców znalazły się pod opieką matki, obywatelki Niemiec. Kilka lat temu matka wyjechała z obiema córkami do Austrii. Teraz sprawa dotycząca kontaktów Pomorskiego z dziećmi toczy się przed sądem austriackim.
Długoletni proces
Proces przed hamburskim sądem rozpoczął się jeszcze w grudniu 2006 roku. Został jednak zawieszony ze względu na trudności z odnalezieniem akt, dokumentujących konflikt Pomorskiego z Jugendamtem.
Wiosną 2009 r. sąd administracyjny Hamburga nakazał władzom miasta podjęcie działań mających na celu odnalezienie oraz udostępnienie żądanych dokumentów, co otworzyło drogę do wznowienia procesu.
Sąd się nie zgodził
Zdaniem sądu nie pojawiły się jednak nowe argumenty w sprawie sprzed trzech lat, zaś pieniężne odszkodowanie na podstawie kodeksu prawa cywilnego byłoby zasadne w przypadku ciężkiego naruszenia praw osobistych, takich jak naruszenie nietykalności cielesnej albo czci.
Podczas procesu adwokaci Polaka wskazywali również na postanowienia polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku, który gwarantuje mniejszości niemieckiej w Polsce i Polakom w Niemczech możliwość swobodnego "posługiwania się językiem ojczystym w życiu prywatnym i publicznie, dostępu do informacji w tym języku, jej rozpowszechniania i wymiany".
Choćby do Strasburga
W ocenie Pomorskiego, hamburski sąd potwierdził swym wyrokiem, że "w Niemczech dopuszczalny jest szantaż językowy". - Wynarodowiono dwie dziewczynki, obywatelki polskie - dodał.
- Boją się stworzyć precedens. Jeśli pozwolono by Pomorskiemu rozmawiać z dziećmi w języku polskim, to także osoby innych narodowości - których w Niemczech jest bardzo wiele - będą chciały mówić w swoich językach w trakcie nadzorowanych spotkań z dziećmi - interpretuje decyzję sądu polski rodzic.
Pomorski - który kieruje działającym na terenie Niemiec Stowarzyszeniem "Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci" - oświadczył również, że odwoła się od wyroku do niemieckich sądów wyższej instancji, a w ostateczności - do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
źródło:tvn24.pl

czwartek, 7 stycznia 2010

Adwokaci żądają odszkodowania

- Skarb państwa zapłaci nam wielkie odszkodowania - mówią dwaj adwokaci aresztowani przed trzema laty pod zarzutem łapówkarstwa
Zielonogórscy adwokaci Piotr Żyłka i Włodzimierz Sawicki nie popełnili przestępstwa. Tak stwierdziła prokuratura apelacyjna w Katowicach w częściowym umorzeniu śledztwa.
Przed trzema laty adwokaci Piotr Żyłka i Włodzimierz Sawicki zostali zatrzymani przez częstochowskich funkcjonariuszy CBŚ. Polecenie wydała katowicka prokuratura. Sąd natychmiast aresztował obu adwokatów.
Zarzucono im przyjęcie łapówek w zamian za obietnicę załatwienia uchylenia aresztów trzech osób. Od Mariusza Ch. mieli przyjąć 200 tys. zł. Tomasz R. miał im dać 300 tys. zł, a Andrzeja H. 50 tys. zł.
Adwokaci dziwili się zatrzymaniu. Ich klienci nie trafili do cel, ponieważ nie było ku temu podstaw. - I potrafiliśmy to udowodnić wybraniając ich - tłumaczą adwokaci.
W rezultacie zatrzymania i aresztu obaj mecenasi spędzili w celach 45 dni.

nieruchomości rzeszów


Już podczas posiedzenia aresztowego w sądzie pomylono Sawickiego z inną osobą. - Przeczytano akta innej sprawy i wpisano tam moje nazwisko. Błąd potem poprawiono, ale to był jakiś absurd - mówi Sawicki.
Sąd areszt w końcu uchylił. Już wtedy nie dopatrzył się przestępstwa adwokatów. Sprawą zajęła się prokuratura apelacyjna w Katowicach. - Potrzebowała trzech lat, żeby stwierdzić, że nie popełniliśmy żadnego przestępstwa - dziwią adwokaci.
Teraz adwokaci mają już postanowienie z 30 grudnia ub.r. o częściowym umorzeniu śledztwa w ich sprawie. Prokuratura Apelacyjna w Katowicach stwierdziła, że nie popełnili oni zarzucanego przestępstwa.
Teraz adwokaci zapowiadają pozwanie skarbu państwa. Mówią, że wywalczą olbrzymie odszkodowania. - Trzy lata, jako czynny adwokat musiałem tłumaczyć klientom, że zarzuty wobec mnie są bzdurą - mówi Sawicki.
źródło:gazetalubuska.pl
POLECANE:

środa, 6 stycznia 2010

Odszkodowanie od szpitala

Gorzów Wielkopolski: rzecznik szpitala idzie do sądu po odszkodowanie

Przed Sądem Rejonowym w Gorzowie Wielkopolskim odbyła się pierwsza rozprawa, w której były rzecznik gorzowskiego szpitala domaga się od placówki odszkodowania.


odszkodowania za wypadek przy pracy, odszkodowanie powypadkowe



Przed sądem zeznawały 5 stycznia trzy pracownice Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie. W marcu sąd ma przesłuchać byłą dyrektor lecznicy, Wandę Szumną, która podpisywała z niektórymi pracownikami dodatkowe umowy. Taka umowa podpisana została m.in. z Krzysztofem Cichowlasem, który pełnił wówczas obowiązki dyrektora ds. mediów i związków zawodowych, był też rzecznikiem prasowym lecznicy.

Kopie umów nie trafiły do kadr i księgowości. Nikt o nich nie wiedział, dopóki rzecznik nie zgłosił się do szpitala po pieniądze, które zgodnie z zapisami niejawnej umowy, mu się należą.


źródło: rynekzdrowia.pl

POLECANE:



wtorek, 5 stycznia 2010

Policjanci oskarżeni o wyłudzanie odszkodowań

Policjanci wśród oskarżonych w sprawie wyłudzania odszkodowań

41 osób, w tym sześciu policjantów, oskarżyła katowicka prokuratura w śledztwie dotyczącym wyłudzania odszkodowań komunikacyjnych. Według ustaleń, ta grupa przestępcza sfingowała kilkadziesiąt kolizji drogowych, a potem wyłudziła od towarzystw ubezpieczeniowych kilkaset tysięcy złotych.

Akt oskarżenia w tej sprawie został przesłany do Sądu Okręgowego w Katowicach - poinformował we wtorek Mariusz Łączny z katowickiej prokuratury okręgowej.

"Oskarżonym przedstawiono zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustw ubezpieczeniowych, a także poświadczania nieprawdy w dokumentach i posługiwania się nimi. Policjanci usłyszeli ponadto zarzuty przekroczenia uprawnień i przyjmowania korzyści majątkowych" - powiedział prok. Łączny.


odszkodowania powypadkowe, odszkodowanie przy pracy



Wśród oskarżonych jest sześciu policjantów z Tychów, Bierunia i Sosnowca. Według ustaleń śledztwa, to funkcjonariusz tyskiej drogówki Zbigniew Ż. założył gang wyłudzający odszkodowania.


Zbigniew Ż. miał wyłożyć pieniądze na kupno kilku używanych samochodów. Zarejestrowano je na figurantów i ubezpieczono. Później członkowie grupy inscenizowali kolizje. Demontowali części aut, np. zderzaki i maski, w ich miejsce zakładając uszkodzone, wyjęte z aut, które rzeczywiście brały udział w wypadkach. Potem ustawiali samochody na drodze i zgłaszali kolizję. Policjanci potwierdzali w dokumentach, że doszło do kolizji. Zdarzało się, że oszuści posługiwali się tylko jednym samochodem, a nawet w ogóle nie jechali na miejsce rzekomej kolizji - mówi prok. Łączny.

W ten sposób oszukane zostały cztery towarzystwa ubezpieczeniowe.

Prokuratura oskarżyła kierowców, którzy uczestniczyli w rzekomych kolizjach i policjantów, którzy mieli przyjmować łapówki za wypełnianie dokumentów, umożliwiających wyłudzanie odszkodowań. Na ławie oskarżonych zasiądzie także diagnosta, który dopuszczał samochody do ruchu, choć w ogóle nie przywożono ich na badania techniczne.

Sprawa, która zakończyła się aktem oskarżenia, została wyłączona z większego śledztwa, prowadzonego w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach. Dotyczy ono m.in. korupcji i handlu bronią z policyjnych magazynów. Pod koniec 2008 r. do katowickiego sądu trafił akt oskarżenia dotyczący zasadniczej działalności gangu. 69 osób osobom zarzucono popełnienie 396 przestępstw.

Wśród oskarżonych w tamtym procesie są Zbigniew Ż. i Wojciech P., którzy odpowiadają za kierowanie grupą. Obaj odpowiedzą także w nowym procesie, dotyczącym wyłudzania odszkodowań. Także w tym wątku śledztwa usłyszeli zarzuty.(PAP)

źródło: ww6.tvp.pl/


POLECANE:


http://odszkodowaniaaaa.blog.onet.pl/

http://odszkodowanie.eblog.pl/

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Odszkodowanie za II wojnę światową

Setki miliardów dolarów

Uprzedzając zamianę roli kata i ofiary, Polska i Polacy powinni wystawić rachunek, o którym Niemcy (i Rosja) powinni wiedzieć, że może zostać im przedstawiony do uregulowania. Z rachunkiem tym należy zapoznać także inne nacje, aby osłabić oddziaływanie niemieckiej propagandy, oddziaływanie, którego nasilenie zaczyna być zauważalne.

Oto mamy efekty 16-letniej polityki posypywania popiołem głów Polaków przez okrągłostołowych polityków. Erika Steinbach, zachęcona ich postawą, organizuje wystawę, która ma przygotować Niemców do zmiany sądów i postawy wobec tego, co zdarzyło się w czasie i po zakończeniu II wojny światowej. W możliwym do przewidzenia czasie, Niemcy zapewne zażądają od swych ofiar odszkodowań (a i o Rosji można by tu napisać niemal dosłownie to samo).

Wystawić rachunek

Należy wystawić Niemcom i państwu niemieckiemu (oraz Rosjanom i państwu rosyjskiemu) rachunek za II wojnę światową, za zbombardowane miasta i wsie, za zniszczone fabryki, ograbione muzea i banki, za narzucony nam komunizm, za utracone 60 lat i przepadłe szanse rozwoju (w makroekonomii nosi to nazwę kosztu alternatywnego).

Powyższy rachunek obejmuje straty materialne, które oszacowane zostały na ok. 50 ówczesnych miliardów USD, a według ekonomistów i cen dzisiejszych, wynoszą ok. 750 miliardów USD (nie zawierają one wzmiankowanego kosztu alternatywnego, utraconych możliwości innego rozwoju niż w ustroju komunistycznym).

Czy kwota w/w ujmuje wszelkie straty? Zdecydowanie NIE. Nie zawiera bowiem strat niematerialnych, jakie z rąk niemieckich poniósł nasz naród. Nie ujmuje losu ponad 6 milionów obywateli polskich zamordowanych w obozach koncentracyjnych, w pacyfikacjach, skrytobójczych i publicznych egzekucjach, bombardowanych miastach, palonych wsiach, strat moralnych , jakie ponieśli wysiedlani z Wielkopolski, Śląska i Pomorza (oraz z miast i wsi na wschód od linii Ribbentrop-Mołotow).

Oszacować straty

Tu pojawia się problem, jak oszacować (policzyć) te straty. Pojawia się trudność, jak wycenić życie ludzkie?
Czy życie Polaka warte jest tyle samo, mniej czy więcej, od życia Niemca, Francuza, Anglika lub Amerykanina?
Przyjmując, że życie Polaka warte jest tyle samo, ile warte jest życie przedstawiciela jednego z wymienionych narodów, można tę wartość określić np. przy pomocy precedensów, które w praktyce międzynarodowej miały już miejsce.
Libia zgodziła się wypłacić 33.000.000 USD rodzinom 170 ofiar, które zginęły w samolocie linii UTA nad Nigrem, w zamachu zorganizowanym przez agentów libijskich w 1989 r. Daje to kwotę 194.000 dolarów odszkodowania za 1 życie ludzkie.
Za zamach na berlińską dyskotekę La Belle ? 1986 r., ten sam rząd zapłacił 35.000.000 USD. Trzeba jednak pamiętać, że rannych w nim zostało 229 osób, a zginęły zaledwie 3 osoby.
Rekordowe zobowiązanie rządu Kadafiego dotyczyło zamachu w 1988 r. na samolot PanAm, w którym zginęło 270 pasażerów samolotu i mieszkańców szkockiego miasteczka Lockerbie. Wyniosło ono ni mniej, ni więcej tylko 2,7 mld USD, to jest 10 mln dolarów za jedno odebrane ludzkie życie.
Takie odszkodowania wypłaca rząd kraju, który pozbawiał życia niewinnych cywilów.


nieruchomości rzeszów


Jakiej jednak wysokości są odszkodowania dla rodzin, które utraciły bliską osobę w wypadku lotniczym? Umowy międzynarodowe przewidują minimalną kwotę 75.000 USD, ale tylko w razie stwierdzenia, że linie lotnicze nie ponoszą odpowiedzialności za katastrofę. W przeciwnym wypadku nie ma górnej granicy roszczeń.

Ile się należy?

Gdyby posłużyć się precedensowymi odszkodowaniami za zabójstwo pasażerów samolotów, trzeba by stwierdzić, że Polsce i rodzinom ofiar przysługiwałyby odpowiednio kwoty:

1164 miliardy dolarów = 6 mln ofiar x 194.000 USD
60.000 miliardów dolarów = 6 mln ofiar x 10.000.000 USD
Gdyby zaś posłużyć się zwykłymi wypadkami:
450 miliardów dolarów = 6 mln ofiar x 75.000 USD

Pamiętać należy, że w czasie II wojny światowej Polacy nie ginęli w niezawinionych wypadkach lotniczych (kwota 450 miliardów USD), a byli zabijani z premedytacją, z matematyczną systematyką, z bezwzględnością bestii (odpowiednio kwoty 1.164 miliardów USD lub 60.000 miliardów (czyli 60 bln)USD).
Wyliczenie odszkodowania na poziomie 450 mld USD, oznaczałoby niezwykle łagodne, chrześcijańskie potraktowanie sprawców i ich niemieckich spadkobierców, niemal Chrystusowe przebaczenie, odpuszczenie win bez pełnego zadośćuczynienia.

A ile od Rosji?

Nie do pominięcia jest też współudział Niemiec w zagładzie niemal 2 milionów Polaków, zagładzie dokonanej przez Rosję sowiecką zarówno na Syberii, jak i na terenach zaburzańskich (oraz od 22 lipca 1944 r. co najmniej do 1956 r. w Polsce centralnej).
Współudział mający charakter spółki zawiązanej na papierze w Pakcie Ribbentrop - Mołotow.
Czy nie należałoby np. zażądać zapłaty także za zbrodnie rosyjskie?
I czy wobec ewentualnej niewypłacalności (?) tego wspólnika dokonywanych od 1939 roku zbrodni nie należałoby po nią wystąpić do drugiego współudziałowca zadłużonej spółki? Niemcom oczywiście przysługiwałoby prawo regresji wobec Rosji, ale to już byłaby wewnętrzna sprawa wspólników tych niewyobrażalnych zbrodni. Jakby ją między sobą rozwiązali, to nie powinno interesować Polski.

Wobec roszczeń

Skoro można było dokonać wyceny życia obywateli Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Turcji (jedną z ofiar dyskoteki w Berlinie, była Turczynka), to można, a nawet należy dokonać wyceny życia ofiar polskich.
Można i należy przedstawić ten weksel rządowi, państwu i narodowi niemieckiemu (i rosyjskiemu) ku przestrodze. Z rachunkiem krzywd należy też zapoznać inne narody i społeczeństwa, aby kłamstwa niemieckie (i rosyjskie) nie znajdowały wdzięcznych słuchaczy.

Gdyby Niemcy (a może i Rosjanie) wysunęli roszczenia wobec Polski, można skorzystać z rozwiązania stosowanego w inwentaryzacji, gdzie rachunkowość zaleca stosowanie kompensaty nadwyżek i niedoborów.
W tym wypadku nastąpiłaby kompensata wzajemnych roszczeń, a strona, którą obciążałyby roszczenia nieskompensowane, zobowiązana byłaby do pokrycia różnicy wynikającej z roszczeń. Stroną tą na pewno nie byłaby Polska, lecz Niemcy (i Rosja). Wysokość nieskompensowanej kwoty na pewno powalałaby na kolana. Zwłaszcza gospodarnych i oszczędnych Niemców.

Na rozkaz Hitlera

Zimą 1944/45 roku Niemców z Polski wygnali nie Polacy, lecz Hitler.Wygnał ich strach przed odpowiedzialnością za barbarzyństwa, których się tu dopuścili. Potem zaś większość wysiedlili alianci, w tym dawny sojusznik III Rzeszy - Rosja sowiecka. Polska i Polacy nie mieli tu nic do powiedzenia.
Zimą 1944/45 roku, kolumny niemieckich cywilów dziesiątkował mróz i sowieckie samoloty szturmowe, nie Polacy. Ubermensche zaznali wówczas tego, co spotkało kolumny polskich uciekinierów podczas kampanii wrześniowej 1939 r., czy Polaków deportowanych na Syberię. Tyle, że nie z polskich rąk tego zaznali, a z sowieckich (rosyjskich) i po rozkazie wydanym im przez ich własnego, niemieckiego kanclerza, którego sami sobie wybrali.

P.S. Autor dziękuje redakcji Gazety Wyborczej za pomoc w napisaniu powyższego tekstu. Pomoc znaczącą, choć niezamierzoną.
Ostatnio Kadafi zażądał - od Bułgarii, po 10 mln Euro odszkodowania za każde rzekomo zarażone AIDS-em - przez bułgarskie pielęgniarki, libijskie dziecko. Kwota ta koresponduje z wysokością odszkodowania, które Libia musiała zapłacić za zamach na pasażerów samolotu, który spadł w Lockerbee, jak i z ewentualnymi naszymi pretensjami wobec Niemiec i Rosji.
Pamiętajmy, że w czasie, w którym ziemie polskie były objęte działaniami wojennymi i okupacją 2 najeźdźców, to jest przez ok. 2040 dni, zginęło 8 milionów obywateli polskich. Pamiętajmy, że co 22 sekundy mordowano Polaka, co 22 sekundy mordowano obywatela państwa polskiego (ściślej co 30 kilka sek. zabijano Polaka, a co 50 kilka sek. obywatela polskiego innej narodowości, co daje średnią 1 obywatel co 22 sek.).
Na marginesie -
czy pakt Ribbentrop-Mołotow został - w sposób przyjęty w dyplomacji i stosunkach międzynarodowych - unieważniony? Czy też może w stosunkach wzajemnych Niemiec i Rosji, ma moc nadal obowiązującą - ten IV/V już rozbiór Polski?

źródło: rodaknet.com